"Nie dano mi więcej niż dwie minuty". Były prezydent Afganistanu wspomina ucieczkę z kraju

Źródło:
BBC, tvn24.pl

Były prezydent Afganistanu Aszraf Ghani opuścił w sierpniu kraj po ofensywie talibów. Po trzech miesiącach udzielił pierwszego wywiadu. - Nie wiedziałem, dokąd się udajemy. Dopiero gdy wystartowaliśmy, zrozumiałem, że opuszczamy kraj - wspomniał. Ocenił, że został "kozłem ofiarnym", a jego wartości zostały "zdeptane".

15 sierpnia talibowie zdobyli Kabul, przejmując władzę w Afganistanie. Islamscy fundamentaliści obalili wspierany przez Stany Zjednoczone i ich sojuszników rząd, czym spowodowali pospieszną i masową ewakuację obcokrajowców, dyplomatów i zagrożonych Afgańczyków z lotniska w Kabulu.

Z kraju uciekł także były już prezydent Aszraf Ghani. W sierpniu ministerstwo spraw zagranicznych Zjednoczonych Emiratów Arabskich poinformowało, że razem z rodziną jest w ZEA.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE W TVN24 GO

Na początku września Ghani opublikował oświadczenie, w którym wyjaśniał powody opuszczenia kraju. "Wyjechałem za namową pałacowej ochrony, która poradziła mi, żebym nie ryzykował. Przekonywano mnie, że rozpocznie się ta sama przerażająca walka uliczna, która miała miejsce podczas wojny domowej w latach dziewięćdziesiątych" - pisał. Zapewniał, że opuszczenie Kabulu było najtrudniejszą decyzją w jego życiu, ale wierzył, że to jedyny sposób, aby zapobiec walkom i uratować Kabul oraz sześć milionów mieszkańców miasta.

Aszraf Ghani w Brukseli w 2018 rokuShutterstock

"To było naprawdę nagłe"

Ghani udzielił teraz pierwszego po ucieczce wywiadu dla stacji BBC Radio 4. Po ponad trzech miesiącach od tych wydarzeń wspomniał, że 15 sierpnia, gdy się obudził, nie miał pojęcia, że to będzie jego ostatni dzień w Afganistanie. Jak mówił, zdał sobie z tego sprawę dopiero siedząc na pokładzie samolotu, który wylatywał z Kabulu.

Zwrócił uwagę, że na początku dnia talibowie zgodzili się nie wchodzić do stolicy. - Dwie godziny później twierdzenia te były już nieaktualne - powiedział. - Dwie różne frakcje zbliżały się z dwóch różnych stron. Zagrożenie konfliktem, który zniszczy kilkumilionowe miasto, było ogromne - wspomniał.

W tamtym momencie - jak opisał - zgodził się, aby jego doradca do spraw bezpieczeństwa narodowego wraz z żoną opuścił Kabul. Sam potem czekał na samochód, który miał go zabrać do resortu obrony.

Samochód jednak nie przyjechał. Zamiast tego do Ghaniego przyszedł "przerażony" szef jego ochrony. Ostrzegał, że jeśli prezydent postawi się, to "wszyscy zostaną zabici". - Nie dano mi więcej niż dwie minuty - powiedział Ghani. - Nie wiedziałem, dokąd się udajemy. Dopiero gdy wystartowaliśmy, zrozumiałem, że opuszczamy kraj. To było naprawdę nagłe - dodał.

Ghani został ostro skrytykowany w Afganistanie, w tym przez wiceprezydenta Amrullaha Saleha, który określił jego zachowanie jako "haniebne". Były prezydent musiał się zmierzyć także z oskarżeniami, że wywiózł z kraju gotówkę. - Chcę kategorycznie oświadczyć, że nie wywoziłem z kraju żadnych pieniędzy - zaznaczył, po czym zapytał: - Mój styl życia jest znany wszystkim. Co bym zrobił z pieniędzmi?

Były prezydent przyznał, że jest świadomy popełnionych błędów. Dodaje jednak: - Moja praca życiowa została zniszczona, moje wartości zostały podeptane. Zostałem kozłem ofiarnym.

>> "Chcemy wolności i sprawiedliwości". Talibowie przerwali protesty i zatrzymali dziennikarzy >> Pierwsza kobieta w afgańskich siłach powietrznych: nie powinno być tak, że zostaliśmy sami, zdani na pastwę talibów

Autorka/Autor:akw

Źródło: BBC, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock