Protesty w Hongkongu

12 czerwca 2019

Bili młotkami w głowę, grozili nożami. Atak na lidera protestów

W środę wieczorem doszło w Hongkongu do brutalnego ataku na przywódcę prodemokratycznego Obywatelskiego Frontu Praw Człowieka (CHRF) Jimmy’ego Shama. Został napadnięty przez grupę niezidentyfikowanych sprawców, którzy bili go młotkami w głowę – podał CHRF. Władze i opozycja w Hongkongu potępiły atak.

"Ma krew na rękach". Opozycja nie pozwoliła jej przemówić w parlamencie

"Pięć postulatów, ani jednego mniej", okrzykami znanymi z trwających od tygodni demonstracji, przywitana została w parlamencie szefowa władz Hongkongu Carrie Lam. Posłowie opozycji demokratycznej, wyrażający poparcie dla trwających w regionie protestów, uniemożliwili jej wygłoszenie sprawozdania na temat planu polityki na przyszły rok.

Protesty coraz bardziej radykalne. Władze: ustępstw nie będzie

Demonstracje w Hongkongu nie ustają od czterech miesięcy, a oprócz pokojowych marszów coraz częściej dochodzi do brutalnych zamieszek. Szefowa hongkońskich władz Carrie Lam wykluczyła we wtorek jakiekolwiek ustępstwa wobec protestujących. - Wielokrotnie mówiłam, że przemoc nie jest rozwiązaniem - podkreśliła.

Pompeo o Chinach: ożywają tam stronice "Roku 1984" Orwella

Sekretarz stanu USA Mike Pompeo zwrócił uwagę na działania Chin wobec rdzennych muzułmańskich mieszkańców w Sinciangu na zachodzie Chin. Porównał traktowanie Ujgurów przez chińskie władze do tego, co George Orwell opisał w powieści "Rok 1984".

Za zakrywanie twarzy zatrzymano już 77 osób. Najmłodsza ma 12 lat

Do wtorku 77 osób zatrzymano za łamanie wprowadzonego w sobotę zakazu zakrywania twarzy podczas demonstracji w Hongkongu. Liczba zatrzymanych w związku z trwającymi od czerwca protestami przekroczyła 2300 osób. Szefowa hongkońskich władz Carrie Lam zapewniła, że rząd poradzi sobie z prodemokratycznymi protestami, ale nie wykluczyła możliwości poproszenia Pekinu o interwencję wojskową, jeśli sytuacja się pogorszy.

Zabronili protestującym noszenia masek, nie posłuchali. Kolejny krok: zakaz internetu?

Hongkońska policja wystrzeliła w poniedziałek granaty z gazem łzawiącym, by rozpędzić kilkuset demonstrantów, którzy stawiali barykady i blokowali ruch uliczny w pobliżu stacji metra Prince Edward na półwyspie Koulun - podała agencja Reutera. Tego dnia władze Hongkongu postawiły dwóm pierwszym osobom zarzuty złamania wprowadzonego w sobotę zakazu zakrywania twarzy podczas demonstracji.

Chińska armia ostrzega protestujących

Możecie być zatrzymani za kierowanie promieni laserowych wskaźników w stronę bazy wojskowej - ostrzegli demonstrantów żołnierze garnizonu chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej (ALW) w Hongkongu. Niedziela była kolejnym z rzędu dniem gwałtownych demonstracji i starć z policją. Demonstranci rozbijali i podpalali sklepy, banki i stacje metra. Policja użyła gazu łzawiącego, gumowych kul i pałek.

W Hongkongu metro częściowo wznowiło kursy

W piątek i w sobotę w Hongkongu, w wyniku masowych protestów przeciwko szefowej administracji Carrie Lam, nie było czynne tamtejsze metro. W niedzielę rano metro wznowiło pracę, ale w ograniczonym zakresie. Jak poinformował operator sieci, wieczorem ruch pociągów zostanie ponownie wstrzymany, by dokończyć konieczne naprawy na stacjach po aktach wandalizmu.

"Policjant oddał w samoobronie jeden strzał"

Czternastolatek został postrzelony w udo ostrą amunicją podczas piątkowych starć w Hongkongu – podały miejscowe media. Policja potwierdziła, że jeden z funkcjonariuszy oddał strzał, gdy atakowali go demonstranci, ale nie wspomniała przy tym o rannym nastolatku.

Został postrzelony przez policjanta w czasie protestów. Usłyszał zarzuty

18-letni uczeń szkoły średniej w Hongkongu, postrzelony we wtorek przez policjanta ostrą amunicją w czasie starć ulicznych, został w czwartek oskarżony o udział w zamieszkach i napaść na funkcjonariusza. Zarzuty usłyszało też sześć innych osób. Jedną z nich oskarżono również o podpalenie - przekazała publiczna stacja RTHK. Za udział w zamieszkach grozi w Hongkongu do 10 lat więzienia.