Piątek, 18 lipca Nie opadają emocje po nocnym głosowaniu nad nowelizacją budżetu. W programie "24 godziny" posłowie mieli zaledwie osiem minut na dyskusję, a mimo to zamienili ją w polityczną połajankę. - Wasze niegodne zachowanie polega na tym, że uczyniliście modlitwę z narzekania - grzmiał Sebastian Karpiniuk z PO. - Pan ma czelność mówić, że bronicie najsłabszych? Niech pan spojrzy na swoich kolegów - odpowiadał Ryszard Kalisz z SLD.
W nocy z piątku na sobotę Sejm znowelizował tegoroczny budżet. Jeszcze przed głosowaniami opozycja nie zostawiała suchej nitki na pomysłach ministra finansów Jacka Rostowskiego.
Po nim było jeszcze dosadniej. Według Jarosława Kaczyńskiego w noweli ustawy budżetowej "bezwzględnie potraktowano nawet najsłabszych". - Jest w tym wszystkim jakieś zupełnie niepotrzebne okrucieństwo. Nie jestem w stanie tego zrozumieć, bo z punktu widzenia całości wydatków, to nie miałoby żadnego znaczenie - mówił lider Prawa i Sprawiedliwości.
Platforma winna w 90-ciu procentach?
Wątek cięcia wydatków w niewłaściwych miejscach powrócił w programie "24 godziny" i zamienił dyskusję w wielką awanturę. - Tnie się wydatki na chore dzieci, na stypendia, ba - na podręczniki dla niewidomych. To jest zemsta za to, że Platforma obiecywała reformę finansów publicznych. Ta reforma nie została jednak przeprowadzona i dzisiaj za zaniechanie PO płacą najsłabsi. A właśnie ich należałoby chronić najbardziej - zaczął Paweł Poncyliusz z PiS.
Zarzutom przysłuchiwał się spokojnie Sebastian Karpiniuk z PO. Został jednak wystawiony na atak Ryszarda Kalisza, który zabrał głos po Poncyliuszu. - Specjaliści od finansów publicznych mówią, że dzisiaj nasze problemy finansów publicznych wynikają tylko w 10 procentach z kryzysu, a w 90 procentach z zaniechań, bądź wprowadzonych przez Platformę Obywatelską zmian systemowych - atakował poseł SLD.
To był dopiero początek. - PO nic nie robi, bo chroni cały swój aparat urzędników. Tusk zajmuje się głównie wizerunkiem, natomiast nie działa w kategoriach walki z kryzysem. Wy gracie tym kryzysem. Dla was on się rozpoczął dokładnie 7 czerwca o godzinie 22, kiedy skończyły się wybory do PE - ciągnął Kalisz.
"Uczyniliście modlitwę z narzekania"
Tu Karpiniuk wszedł mu w słowo: - Jestem zrozpaczony tym, co panowie mówią. To niegodne i okrutne zachowanie polega na tym, że uczyniliście modlitwę z narzekania i kryzysu. Codziennie zastanawiacie się chyba, że im gorzej tym lepiej. Ja mogę zagwarantować, że najsłabsi zawsze będą mogli oczekiwać pomocy od tego rządu. To pewne jak to, że po nocy przychodzi dzień - zapewniał poseł Platformy.
Jego rozmówców to nie uspokoiło. Wręcz przeciwnie - teraz to oni poczuli się najbardziej dotknięci. - Wzniósł się pan na wyżyny elokwencji. Nie odpłacę jednak panu tym samym, rozmawiajmy merytorycznie - zaapelował Kalisz. Na apelu o "merytoryczność" się skończyło.
- Wy obcięliście pieniądze na te cele (ważne dla najbiedniejszych - red.). Ile ludzi pracuje w Kancelarii Premiera, ile macie gabinetów politycznych? Wasi ludzie to spowodowali. I pan ma czelność dzisiaj mówić, że bronicie najbiedniejszych? Niech pan spojrzy najpierw na swoich ludzi, a dopiero potem obraża innych - grzmiał poseł Sojuszu. Na uwagę Sebastiana Karpiniuka, że "nie ma powodu do takich emocji", Kalisz odparł tylko: "Pan nas zaczepia, to ja panu oddaję".
Nieoczekiwanie na koniec starcia powiało optymizmem. Karpiniuk zaznaczył bowiem, że "dla niego najważniejsze jest byśmy usiedli i uzgodnili w jaki sposób doprowadzić do racjonalnej sytuacji gospodarczej w Polsce". - Tego oczekują od nas Polacy - zauważył poseł. Paweł Poncyliusz równie kurtuazyjnie przypomniał, że PiS już od dawna gotowe jest do walki o poprawę sytuacji Polaków. - Cały czas nasza ręka (do pomocy) wisi w powietrzu - podkreślił.