Wtorek, 10 czerwca Posłowie PO i SLD znów przemówili tym samym głosem - tym razem w "Magazynie 24 godziny" - w którym ramię w ramię twierdzili, że wtorkowy akt oskarżenia przeciwko Piotrowi R. i Andrzejowi K. podejrzanym w sprawie "afery gruntowej" to żaden sukces PiS-u. - Tam nie chodziło o te pionki, tylko o Andrzeja Leppera - zaznaczał Stefan Niesiołowski.
Zarzuty posłów PO i SLD odpierał Joachim Brudziński z Prawa i Sprawiedliwości, według którego wtorkowe akty oskarżenia przeciwko Piotrowi R. i Andrzejowi K. rzucają także cień na samego Andrzeja Leppera. - Przewodniczący był zamieszany w tę sprawę nie przez jakąś intrygę Prawa i Sprawiedliwości, ale przez swoich współpracowników - zaznaczał Brudziński.
Z dużej chmury mały deszcz?
Ale Grzegorza Napieralskiego i Stefana Niesiołowskiego nie potrafił przekonać. - Złapano przestępców i tutaj zgoda. Ale pamiętamy, że chodziło o coś zupełnie innego. Tam była próba udowodnienia winy Andrzejowi Lepperowi, a panowie R. K. byli tylko pionkami. Przecież Zbigniewowi Ziobrze nie chodziło o nich i dlatego nie można mówić o sukcesie. Ta afera miała pewne elementy, ale nie na tak szeroką skalę. (...) Cała ta wielka afera, o której mówiło PiS okazała się wydumana. Można powiedzieć, że "góra urodziła mysz" - mówił obrazowo poseł Platformy.
Nowy przewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej zgadzał się z tą opinią i podkreślał, że za postawienie podejrzanych w stan oskarżenia nie należą się pochwały nie tylko PiS-owi, ale i CBA: Za co chwalić biuro? Nie doprowadzono do końca sprawy, była wpadka i różne "cuda niewidy" - wszystko szyte grubymi nićmi - mówił Grzegorz Napieralski.
"Obrażając Wałęsę Kaczyński popełnił niepojęty błąd"
Parlamentarzyści rozmawiali też o sporze na linii Lech Wałęsa - Lech Kaczyński, który narasta od zeszłotygodniowej wypowiedzi obecnego prezydenta, że ma pewność, iż to właśnie Wałęsa był w latach 70-tych agentem o pseudonimie „Bolek”. Z kolei w poniedziałkowej „Kropce nad I” były lider Solidarności stwierdził, że „takie osoby jak Kaczyńscy zawsze będą grzebać w łajnie”.
– Nerwy poniosły Wałęsę, ale ma powody do zdenerwowania. Lech Kaczyński obraził go, kiedy nazwał agentem wbrew wyrokowi sądu, który uniewinnił Wałęsę. To niepojęty błąd obecnego prezydenta. Wałęsa wygrał wszystkie procesy w tej sprawie i wygra następny. Jeśli Kaczyński nie udowodni tego, co powiedział, poniesie ciężką porażkę – uważa Niesiołowski.
Ale według Brudzińskiego kwestionowanie wyroków sądów nie musi wcale oznaczać „ciężkiej porażki”. – Można to robić, zwłaszcza gdy ciągle odnajdowane są nowe dowody – podkreślał poseł PiS. Brudziński zwracał też uwagę na – jak to określił – „dysproporcję w komentarzach” Wałęsy i Kaczyńskiego. – Obecny prezydent nigdy nie ujmował Lechowi Wałęsie jego historycznej roli, pomimo epitetów, które były prezydent wylewa mu na głowę – mówił Brudziński.