Po porodzie trafiła do szpitala, bez dziecka. Policjanci znaleźli noworodka w jej domu, w szafie. Chłopiec już nie żył. Sąd Apelacyjny w Poznaniu zmienił wyrok wobec Alicji B. Kobieta spędzi nie 12, a osiem lat w więzieniu i ojcu dziecka nie musi płacić odszkodowania.
Drugiego lipca 2019 roku 30-latka trafiła do szpitala w Rawiczu. Lekarze stwierdzili, że kobieta niedawno urodziła dziecko. Zawiadomiono policję. W mieszkaniu kobiety, w szafie znaleziono zwłoki noworodka. Chłopiec żył co najmniej kilkanaście minut. Dziecko miało obrażenia głowy, które spowodowały jego śmierć. Kobieta po wyjściu ze szpitala usłyszała zarzut zabójstwa i trafiła do aresztu.
We wrześniu 2020 roku Sąd Okręgowy w Poznaniu skazał Alicję B. na 12 lat więzienia. Dodatkowo nakazał jej także wypłacenie 10 tysięcy złotych tytułem zadośćuczynienia ojcu dziecka. Mężczyzna o tym, że Alicja B. była w ciąży i urodziła jego dziecko, dowiedział się od prokuratora podczas przesłuchania.
Apelację od tego wyroku złożył obrońca oskarżonej oraz pełnomocnicy oskarżyciela posiłkowego – biologicznego ojca dziecka – który domagał się 150 tysięcy złotych tytułem zadośćuczynienia. Prokuratura natomiast chciała utrzymania wyroku w mocy.
Sąd łaskawszy dla oskarżonej
W środę Sąd Apelacyjny w Poznaniu wydał prawomocny wyrok w tej sprawie i wymierzył Alicji B. karę ośmiu lat więzienia. Uchylił także w całości zasądzone przez sąd pierwszej instancji zadośćuczynienie dla biologicznego ojca dziecka.
Jak tłumaczył w uzasadnieniu wyroku sędzia Marek Kordowiecki, kobieta odpowiadała za zbrodnię zabójstwa, a nie za dzieciobójstwo, czyli zabicie dziecka w okresie porodu pod wpływem jego przebiegu. Sędzia zaznaczył, że co prawda nie ulega wątpliwości, że Alicja B. zabiła dziecko "w okresie porodu", ale - jak mówił - zabójstwo to nie nastąpiło pod wpływem jego przebiegu.
Wskazywały na to opinie biegłych oraz wyjaśnienia oskarżonej. - Drobiazgowo opisała cały przebieg akcji porodowej, poczynając już od skurczów, jakie pojawiły się w godzinach nocnych, a kończąc na "wywiezieniu" jej do szpitala – podawał sędzia Kordowiecki. Jak tłumaczył, kobieta dokładnie wszystko wyjaśniła. - Co robiła, jaka była skala bólu i jak szybko trwała akcja porodowa, mówiąc: "jeszcze ból był do wytrzymania i wszystko odbyło się dosyć szybko i sprawnie". Notabene oskarżona w czasie akcji porodowej posługiwała się w tym pokoju w trakcie akcji porodowej lusterkiem oraz nożyczkami – co również dokładnie opisywała – mówił sędzia. Sąd Apelacyjny uznał jednak, że kara wymierzona przez sąd pierwszej instancji była niewspółmiernie wysoka. - To, że zostało brutalnie zamordowane dziecko, człowiek, nie oznacza, że kara musi być szczególnie surowa – podkreślił sędzia Kordowiecki.
Sędzia: kobieta była niedojrzała emocjonalnie
Jak wyjaśniał, w realiach tej sprawy sąd pierwszej instancji "zbyt mało wniknął w stan rozumowania Alicji B.". Dodał także, że w wyroku nie wskazano też na żadne szczególnie obciążające oskarżoną okoliczności, które przemawiałyby za tak surową karą. - Nie można bowiem zapominać, że oskarżona znalazła się w wyjątkowo krytycznej sytuacji życiowej. Ta okoliczność wynika wprost właśnie z opinii biegłych psychiatrów, a zwłaszcza biegłego psychologa, który zbadał osobowość oskarżonej i doszedł do jednoznacznego wniosku, że oskarżona z uwagi na swoją niedojrzałość emocjonalną, cechy osobowościowe nie była w stanie – w pewnym sensie – wyjść z tej "matni", w jakiej się znalazła – mówił sędzia.
Z opinii biegłych wynikało, że oskarżona była introwertyczką, nikomu nie zwierzała się ze swoich problemów, "tłumiąc wszystko w sobie", a na jej stan wpływ miała także sytuacja rodzinna i fakt, że ciąża była wynikiem romansu.
"Postawa ojca zasługuje na pełne potępienie"
Sąd zdecydował także o uchyleniu kwoty 10 tysięcy złotych zadośćuczynienia dla biologicznego ojca dziecka. Sędzia przypomniał, że zadośćuczynienie może być zasądzone na rzecz najbliższych członków rodziny, za których uznaje się nie tylko osoby spokrewnione, ale także związane silną więzią emocjonalną. A w tym przypadku takiej więzi nie było. Biologiczny ojciec dziecka - zanim jeszcze doszło do zabójstwa - nie wykazywał żadnej chęci utrzymywania kontaktu z Alicją B., a mając podstawy do podejrzeń, że może ona być z nim w ciąży – ani razu z nią na ten temat nawet nie porozmawiał.
- Jak w toku już postępowania karnego dowiedział się, że jest biologicznym ojcem zamordowanego dziecka, to również – do protokołu przesłuchania wprost wyjaśnił – że on nie będzie, w ogóle nie ma zamiaru angażować się w tę sprawę. Nawet się nie interesował, gdzie dziecko zostało pochowane – wyjaśniał sędzia.
Jak podkreślał, dopiero jak przyszło już do rozprawy sądowej, to zażądał zasądzenia od Alicji B. 150 tysięcy złotych.
- W tej konkretnej sytuacji – jaką rodziną dla zmarłego był "pokrzywdzony"? Poza tym, że był biologicznym ojcem, nie był żadną rodziną. Nie interesował się wcześniej ani Alicją B., ani tym, czy jest w ciąży, czy nie, nawet po śmierci nie interesował się, gdzie dziecko jest pochowane – ale zainteresował się pieniędzmi. Taka postawa zasługuje na pełne potępienie – spuentował sędzia.
Źródło: PAP, TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: konkret24