Związkowcy okupują ministerstwo pracy, a minister Barbara Fedak zapewnia: - Nam panowie w niczym nie przeszkadzają. Chętnie ich przyjmujemy. Mogą zostać, ile chcą – dodaje. Premier do związkowców nie przyjdzie, zaprasza ich na spotkanie w czwartek.
- Strona związkowa postanowiła poczekać w sali Bączkowskiego. Jej głównym postulatem jest by przybył premier, innych nie znam, bo mi ich nie przekazano. Ministerstwu nie przeszkadza obecność zwiąkowców, przygotowujemy dla nich herbatę i kanapki – deklarowała w rozmowie z dziennikarzami minister pracy.
"Czekanie na premiera nie ma sensu"
Jej zdaniem oczekiwanie na szefa rządu nie ma sensu, bo takie rozmowy powinny być prowadzone przez komisję trójstronną, która zakończyła już obrady. – Posiedzenie było spokojne. Rozmowy nie zostały zerwane, to raczej związkowcy doszli do wniosku, że nie ma możliwości porozumienia w sprawie emerytur pomostowych – przekonywała.
Nie wiadomo, o co chodzi
Według Fedak związkowcy "dokładnie nie wyartykułowali, o co im chodzi", więc porządek obrad wyczerpał się i wicepremier Waldemar Pawlak zakończył posiedzenie.
Ponad 30 przedstawicieli Forum Związków Zawodowych, OPZZ i NSZZ "Solidarność" czeka w ministerstwie pracy na premiera Tuska. Związkowcy zdecydowali, że nie wyjdą z budynku po tym, gdy w Komisji Trójstronnej po raz kolejny nie doszło do porozumienia w sprawie "pomostówek".
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, PAP