Damian Ligocki, jeden z żołnierzy podejrzanych o ostrzelanie afgańskiej wioski Nangar Khel, przerywa milczenie. Po raz pierwszy od wyjścia z aresztu ujawnia swoją twarz i nazwisko. Jak mówi, przebywający w areszcie pozostali żołnierze są niewinni i powinni odpowiadać z wolnej stopy.
- Uważam, że należy im się wolność, są niewinni, są bardzo dobrymi żołnierzami i bardzo dobrymi ludźmi - stwierdził Ligocki. - Znam ich od wielu lat i mogę za nich ręczyć. Mam nadzieję, ze wkrótce się zobaczymy - dodał.
Ligocki podkreślił, że wierzy w to, iż zostanie na wolności. Jak dodał, obecnie najbardziej brakuje mu "tej prawdziwej wolności i spokoju". Jednocześnie jest wdzięczny sądowi za uczciwe potraktowanie jego sprawy. - Zdecydowałem się na rozmowę z państwem tylko dlatego, żeby podziękować - sądowi za jego mądrość oraz wszystkim tym, którzy nas wspierali - powiedział.
Damian Ligocki jest jednym z trzech szeregowców, którzy w poniedziałek wyszli z aresztów. Wszyscy oni zostali zawieszeni w obowiązkach i mają zakaz opuszczania kraju. - Należy odróżnić żołnierzy, którzy wykonywali rozkazy swoich przełożonych, od tych, którzy mogli zapobiec wykonaniu rozkazu ostrzelania wioski – argumentował sędzia. Czterem ich dowódcom sąd przedłużył areszt do 13 sierpnia.
"Zażalenie prokuratury to okrucieństwo"
Prokuratura zamierza złożyć zażalenie w sprawie wyroku sądu dotyczącego zwolnienia trzech żołnierzy. Zdaniem Piotra Kruszyńskiego, adwokata żołnierza, ta decyzja jest bulwersująca. - Miałem nadzieję, że prokuratura się opamięta. Śledczy dalej brną w ślepą uliczkę, w której się znaleźli. To jest okrucieństwo. Wnoszenie zażalenia prokuratury w takiej sytuacji – mówił. Zdaniem Kruszyńskiego używany przez żołnierzy moździerz był niesprawny, a amunicja - stara.
Żona Damiana Ligockiego, Barbara, która od początku walczy w obronie honoru swojego męża, powiedziała, że zewsząd otrzymuje wyrazy wsparcia. - Dużo osób podchodzi na ulicy, na osiedlu i w sklepie ze słowami wsparcia – dodała. Jak powiedziała, ma nadzieję, że wkrótce również pozostali żołnierze wyjdą z aresztu. - Trzymajcie się chłopcy, bo to już jest końcówka – powiedziała Ligocka.
Poważne zarzuty
Do tragicznej w skutkach akcji polskich żołnierzy, w wyniku której zginęło ośmioro afgańskich cywili, w tym kobiety i dzieci, doszło w sierpniu 2007 r. Podejrzanych w związku z nią jest siedmiu żołnierzy z 18. Bielskiego Batalionu Desantowo-Szturmowego.
Sześciu z nich prokuratura zarzuca zabójstwo ludności cywilnej, za co grozi od 12 lat więzienia do dożywocia. Jednemu – atak na niebroniony obiekt cywilny, za co grozi kara do 25 lat pozbawienia wolności. Prokuratura otrzymała już opinie biegłych psychiatrów, które – zdaniem obrońców – mogą być podstawą do nadzwyczajnego złagodzenia kary.
Całość rozmowy z żołnierzem pokaże TVN24 w "Magazynie 24 Godziny" o 21.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24