Zaczęło się od dowcipów i wzajemnych uprzejmości, skończyło - jak zwykle - na ostrych atakach na rząd i samego premiera. - Wycieczka Tuska do Peru to symbol bimbania sobie premiera - mówił Jacek Kurski z PiS. - Sam pan wymyśla te litanie? - pytała sarkastycznie Julia Pitera (PO).
Na początku goście "Kawy na ławę" przerzucali się żartobliwie uprzejmościami. Później minister w Kancelarii Prezydenta Michał Kamiński opowiadał dowcipy o Indianach i białych twarzach, ale potem było coraz mniej śmiesznie, a coraz poważniej i ofensywnie.
Zarzuty opozycji niepoważne?
- Wyjazd premiera Donalda Tuska do Peru to wakacje, na które premier nie zasłużył - mówił poseł PiS Jacek Kurski. Taka ocena oburzyła jednak posłankę Platformy Julię Piterę: - Nie godzę się na takie mówienie o tej wizycie. To nie jest urlop, tylko szczyt Unia Europejska - Ameryka Południowa. Sprowadzanie tego do wycieczki jest niepoważne.
Ale Kurski obstawał przy swoim zaznaczając, że wyjazd ten to idealny przykład tego "jak bimba sobie rząd": - Pani broni Tuska bo musi. Ale on przez ostatnich sześć miesięcy nie robił niczego, co obiecywał przed wyborami. Obawiam się, że premier lekce sobie waży obowiązki - ironicznie atakował poseł. A Pitera zawzięcie się broniła: - Kto wam pisze te litanie? - pytała. - To ja sam, od tak, spod małego palca - odpowiadał Kurski.
Bez paniki - nie jest tak źle
Nastrój próbowali studzić inni posłowie: - Spokojnie, gdyby było tak ja mówi poseł Kurski, to naprawdę trzeba byłoby z Polski od razu wyjeżdżać – podkreślał Eugeniusz Kłopotek z koalicyjnego PSL.
Donald Tusk jest sobie winien. Po co tak dużo mówił o tym, że będzie latał rejsowymi samolotami? Niech teraz nie będzie zdziwiony, że PiS wytyka mu koszty. Michał Kamiński
Z dystansem do słów posła Prawa i Sprawiedliwości podchodził też Ryszard Kalisz z SLD, który podkreślał, że premier nie jest aż tak mało pracowity, a efekt jego pracy – przynajmniej jeden – jest bardzo widoczny. Jaki to efekt? - Donald Tusk ma wielką zasługę, bo dzięki niemu na rząd nie ma już wpływu ktoś taki jak poseł Jacek Kurski – podkreślał były minister sprawiedliwości. Jego zdaniem przesadzone są też zastrzeżenia PiS-u do mediów, które według posłów partii Jarosława Kaczyńskiego tworzą zbyt życzliwą atmosferę wokół rządu.
Krytykę opozycji rozumie minister w Kancelarii Prezydenta Michał Kamiński. Według niego negatywne głosy na temat wyjazdu Tuska do Peru są uzasadnione, bo niepotrzebnie wcześniej sam obiecywał tanie państwo. – Jest sobie winien. Po co tak dużo mówił o tym, że będzie latał rejsowymi samolotami? Niech teraz nie będzie zdziwiony, że PiS wytyka mu koszty przelotu (godzina lotu rządowym Tu-154 kosztuje ok. 36 tysięcy złotych – red.).
"Wcześniej byliśmy dziadowscy - teraz drodzy"
- Strasznie mi się podoba ta retoryka – sarkastycznie zauważała Pitera. - Jak do Stanów Zjednoczonych premier leciał rejsowym samolotem, to słyszeliśmy, że się zachowuje po dziadowsku. Teraz słyszymy, że jest drogo. Generalnie Donald Tusk powinien siedzieć i nie oddychać – wtedy przestalibyście komentować – dodawała.
Jacek Kurski zaciekle bronił swojego zdania i podkreślał, że wizyta Tuska „wcale nie musiała tak wyglądać”. - Nie musiało być tak, że on tam przez sześć dni bumeluje, a nie pracuje – mówił. Poseł zwracał też uwagę na inne dziedziny, w których widać lenistwo premiera. Chodzi o infrastrukturę, a konkretniej zerowy zdaniem Kurskiego wkład tego rządu w poprawę sytuacji jeśli idzie o budowę autostrad i dróg ekspresowych. – Za czasów rządu Pis budowano 11 km autostrad na miesiąc. Ten rząd buduje pięć kilometrów – wyliczał parlamentarzysta.
Czy taki stan rzeczy może doprowadzić do dymisji obecnego szefa resortu Cezarego Grabarczyka? – Nie będziemy się o to kłócić z koalicjantem. Myślę, że już wkrótce premier dokona przeglądu ministerstw i wspólnie z wicepremierem Waldemarem Pawlakiem podejmie właściwe decyzje – przekonywał Eugeniusz Kłopotek.
Poseł zaprzeczył też ostatnim doniesieniom "Newsweeka", który napisał - powołując się na parlamentarzystę - że na ministerstwo infrastruktury zęby ostrzy sobie PSL. Kłopotek miał nawet wymienić nazwsko potencjalnego następcy Grabarczyka. Miałby nim być ludowiec Janusz Piechociński. - Niedługo będę musiał prosić już nie tyle o autoryzację zdania, ale każdego słowa. Powiedziałem dziennikarce "Newsweeka" tylko tyle, że Piechociński byłby wzmocnieniem - podkreślam - wzmocnieniem resortu. Tylko tyle - przekonywał.
Kto śledzi Ziobrę?
Goście programu „Kawa na ławę” odnieśli się też do skargi ministra Ziobry, który poinformował szefa klubu PiS, że może być inwigilowany. W kwietniu br. były minister był fotografowany z ukrycia przez ludzi, którzy zakryli swoje twarze. Jak napisał „Newsweek”, w związku z obawami Ziobry jeszcze w tym tygodniu Przemysław Gosiewski ma wystąpić do premiera z pytaniem - czy służby specjalne inwigilują polityków opozycji.
Zdaniem Julii Pitery, jeśli Ziobro ma jakieś wątpliwości, to powinny one zostać wyjaśnione.
Natomiast Ryszard Kalisz stwierdził, że miał podobną przygodę jak Zbigniew Ziobro. - Do mnie przyjechał ktoś zasłonięty takim kapturem, aż sąsiadki się przestraszyły – mówił. – A to się okazało, że paparazzi robili zdjęcia, by je potem sprzedać „Super Ekspressowi”. Jak dodał, zdjęcia ukazały się w gazecie następnego dnia.
Michał Kamiński wyjaśnił, że PiS nikogo nie oskarża, tylko pyta. - Jako partia opozycyjna mamy do tego prawo, jeżeli są przesłanki – dodał.
Co z tym Palikotem?
Niemal wszyscy uczestnicy programu Bogdana Rymanowskiego skrytykowali kolejne kontrowersyjne wypowiedzi Janusza Palikota (PO), które padły w rozmowie z dziennikiem "Polska”. Polityk PO stwierdził m.in., że o. Rydzyk powinien trafić do aresztu jak Dochnal, prezydent jest w konflikcie z żoną, a w PiS ukryli się kryptogeje.
- Mam wrażenie, że doradcą PR-owym posła Palikota jest doradca PR-owy PiS – stwierdziła Julia Pitera. Pytana o ewentualne partyjne konsekwencje odpowiedziała, że na szczęście nie jest rzecznikiem dyscypliny. - Nie wiem co będzie – dodała.
Ostrzejszy w słowach okazał się poseł PSL Eugeniusz Kłopotek. - Palikot jest problemem i może być coraz większym kłopotem dla PO – stwierdził. - Pójście w tego typu zagrywki nie służy samemu Palikotowi i koalicji – ocenił.
Natomiast Michał Kamiński uznał, że kolejne zaczepki Palikota w stosunku do głowy państwa są po prostu „chamskie”. - Mamy prawo oczekiwać reakcji premiera – powiedział. - Poza tym Palikot groził więzieniem medium, które jest opozycyjne (Radio Maryja) – z tego trzeba wyciągać konsekwencje – podkreślił.
Ryszard Kalisz zgodził się, że zaczepki kierowane pod adresem prezydenta, zwłaszcza wchodzenie w jego sprawy rodzinne, są niesmaczne. - Ale wskazują na pewne sprawy, nad którymi trzeba się zastanowić - np. problem pozycji politycznej Rydzyka – zauważył.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN i TVN24