Pięciokilogramowy odłamek pocisku znalazł na swoim podwórku mieszkaniec wsi Głęboczek niedaleko poligonu pod Drawskiem. - Odłamek nie pochodził z niewybuchów wysadzanych tego dnia. Był całkowicie skorodowany - mówi wojsko. Mieszkańców wsi to nie przekonuje. - Nie czujemy się bezpieczni we własnych domach – mówią.
- Szedłem przez posesję, usłyszałem głośny wybuch i zobaczyłem słup dymu nad lasem. Usłyszałem furkot, na podwórku pojawił się tuman kurzu i drzazgi. Po chwili zobaczyłem odłamek pocisku – miał 15 cm średnicy i był na 20 cm długi – relacjonował w TVN24 Ryszard Kacała. To na jego podwórko spadł pocisk.
Mężczyzna powiadomił policję. - Przyjechali od razu. Aspirant dzwonił kilkanaście razy do żandarmerii, odzewu nie było, pojawili się po dwóch godzinach dopiero. Saperzy powiedzieli, że nie wysadzali tego – twierdzi Kacała.
Tę wersję potwierdził w TVN24 rzecznik prasowy 12. szczecińskiej dywizji, porucznik Marcel Podhorodecki. - Wczoraj około godziny 17. na terenie pasa taktycznego patrol saperski zdetonował kilka pocisków artyleryjskich. Detonacja odbyła w miejscu do tego przeznaczonym - relacjonował. Według niego znaleziony we wsi pocisk był całkowicie skorodowany i nie miał żadnych świeżych śladów, które pozostawiłaby detonacja.
- Prawdopodobnie mógł leżeć tam już wcześniej. Mieszkańcy okolicznych miejscowości często zbierają na poligonie odłamki metalu po naszych wybuchach, by je potem sprzedać - argumentował. Podhorecki podkreślił, że miejsce, gdzie saperzy detonują pociski jest zgodne z wszelkimi przepisami bezpieczeństwa i znajduje się około kilometra od Głęboczka.
Ale mieszkańcy wsi odczuwają skutki mieszkania przy poligonie. – Te wybuchy są okropne, trzęsą się nam domy, spadają obrazy ze ścian, szyby pękają, wylatują. Wszystkie domy są popękane - mówi TVN24 Krystyna Kasprzyk.
- Nie czuję się bezpieczny we własnym domu – dodaje Kacała. – A najgorsze, że wojsko bagatelizuje sprawę i udaje że nic się nie stało. Obchodziły ich tylko straty materialne – relacjonuje.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Mieszkańcy Głęboczka nie czują się bezpieczni