- Miał słabszą osobowość - tak pracownicy służby więziennej tłumaczą występek więźnia, który pod koniec listopada wraz z kompanem uciekł z zakładu karnego w Zamościu. Michał B. sam zgłosił się na policję.
Jak powiedział Tomasz Buczek, rzecznik Zakładu Karnego w Zamościu, mężczyzna, który był poszukiwany od niespełna dwóch tygodni przez policję, sam zgłosił się na komendę do jednego z warszawskich posterunków policji.
21-latek pod koniec listopada, wspólnie z drugim więźniem, zbiegł z transportu, po tym jak wykonywali prace interwencyjne na rzecz jednej spod zamojskich gmin. Mężczyźni uciekli podczas postoju auta, którym byli transportowani.
Uległ namowom
Jak określił Buczek, Michał B. "miał słabszą osobowość i który prawdopodobnie uległ namowom współwięźnia na ucieczkę, wciąż poszukiwanego przez policję".
Mężczyźni odsiadywali w więzieniu w Zamościu wyroki za drobne kradzieże. - Na tym etapie nie wiadomo co kierowało nimi, gdy podjedli próbę ucieczki, to wyjaśni postępowanie - dodał Buczek.
Nawet dwa lata więcej
Michał B. zatrzymany w Warszawie miał w styczniu wyjść na wolność, jego eskapada prawdopodobnie zakończy się wydłużeniem wyroku.
W najgorszym wypadku kara pozbawienia wolności wydłuży się mu o dwa lata - tyle może mu grozić za próbę ucieczki z więzienia.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24