- Jeśli w TVP będą potrzebne twarde decyzje, to będę oczekiwał od ministra Grada, żeby wkroczył, gdy nie będzie innego wyjścia - powiedział premier Donald Tusk. Samego zamieszania w TVP komentować nie chciał, oceniając je jako "ponure dziedzictwo przeciwników PO".
Premier Tusk ocenił sytuację w telewizji publicznej jako bardzo trudną i skomplikowaną. Winą za taki stan rzeczy obarczył poprzednią koalicję rządzącą. - To ponure dziedzictwo sprzed 3 lat, kiedy nasi przeciwnicy zrobili zamach na TVP - powiedział dziennikarzom podczas pobytu w Bytowie. Obecną sytuację w mediach publicznych nazwał "eksplozją niejasności, dwuznaczności i konfliktu".
- Oczekuję, żeby minister skarbu pilnował interesów spółki, bo w końcu jest to spółka publiczna - powiedział premier.
Twarde decyzje?
Samego zamieszania w zarządzie i radzie nadzorczej TVP nie chciał komentować. Podkreślił, że nie będzie się wahał przed „twardymi decyzjami” jeśli będą one konieczne. – Ale trzeba działać wyłącznie w ramach przepisów – zaznaczył. – To, że nam się nie podoba działalność prezesa, nie oznacza, ze możemy sobie pozwolić na łamanie prawa – dodał.
Jak podkreślił, media publiczne są wrażliwe na punkcie nadzoru ze strony władzy wykonawczej. Zapowiedział, że będzie rozmawiał na ten temat z ministrem Gradem, z którym będzie próbował znaleźć doraźne rozwiązanie sytuacji.
- To naprawdę trudna sytuacja. Prawdopodobnie będzie potrzebne rozstrzygnięcie sądowe - powiedział.
Schetyna: winny jest PiS
Sytuację skomentował też wicepremier Grzegorz Schetyna. - My jesteśmy za tym, żeby było jak najmniej polityki w mediach publicznych, konkretnie w telewizji publicznej - powiedział dziennikarzom w Kaliszu, zaznaczając, że wypowiada się w imieniu rządu i PO.
Według wicepremiera, będzie dobrze, jeśli to, co się dzieje obecnie w telewizji, pomoże szybciej przyjąć ustawę "i powiedzieć wtedy, że zrobiliśmy wspólnie pierwszy krok, żeby politykę odsunąć od mediów publicznych" - mówił Schetyna. Wyraził nadzieję, że "są to ostatnie dni obecności polityki w mediach publicznych".
Przyznał, że w telewizji na razie panuje chaos, ale to jest "efekt tego, że dwa lata temu PiS, LPR i Samoobrona zrobiły zamach polityczny na media publiczne". - Jeśli prezydent Lech Kaczyński podpisze ustawę, będziemy mówić, że weszliśmy na drogę odpolitycznienia mediów publicznych - uważa wicepremier.
Podkreślił, że to PiS odpowiada za wszystko, co zdarzyło się w telewizji i mediach publicznych od półtora roku. - Także za to, co stało się wczoraj. Kto sieje wiatr, zbiera burzę. Dzisiaj jest kłótnia w telewizji publicznej, ale kłócą się byli koalicjanci. Jeśli Piotr Kownacki ma do kogoś pretensje, to powinien je mieć do prezesa Jarosława Kaczyńskiego, bo on był konstruktorem tego zamachu na media publiczne - powiedział wicepremier.
Chaos w TVP
W piątek minister skarbu zamknął Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy TVP, kończąc tym samym kadencję Rady Nadzorczej spółki. Pięciu członków Rady uznało jednak, że mimo to może ona w piątek obradować. W efekcie przyjęto uchwały m.in. o: zawieszeniu p.o. prezesa TVP Piotra Farfała i przywróceniu w obowiązkach dwóch zawieszonych członków Zarządu - Sławomira Siwka i Marcina Bochenka. Decyzji tych nie uznał ani Farfał, ani czterech pozostałych członków Rady Nadzorczej, a Ministerstwo Skarbu podkreślało, że wraz z zamknięciem WZA zakończyła się kadencja Rady Nadzorczej.
O tym, czy decyzje rady nadzorczej są prawomocne, najprawdopodobniej rozstrzygnie Krajowy Rejestr Sądowy.
jk
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24