Zezwolenie na zestrzelenie porwanego samolotu jest nie do pogodzenia z konstytucyjną zasadą ochrony życia - orzekł Trybunał Konstytucyjny. Rozstrzygnął w ten sposób spór pomiędzy MON - które opowiadało się za takim zezwoleniem, a MSWiA, które było stanowczo przeciw. Zdaniem Lecha Kaczyńskiego natomiast, nawet gdyby zezwolenie takie było dozwolone przez konstytucję, to decyzja powinna należeć do prezydenta, a nie ministra obrony - jak uważa MON.
TK w uzasadnieniu wyroku przyznał jednoznacznie priorytet życiu ludzkiemu jako najwyższej wartości.
Według Trybunału, możliwa jest skuteczna walka z terroryzmem bez tak głębokiej ingerencji w prawa człowieka, jakim był zaskarżony przez I prezesa Sądu Najwyższego przepis prawa lotniczego. Zdaniem TK, przepis ten był nieprecyzyjny i dawał nadmierną swobodę organom władzy.
Trybunał uznał, że możliwość uchronienia się od ataku przy użyciu porwanego samolotu jest w praktyce nierealna, a właściwym sposobem uniknięcia takiego ataku jest skuteczna ochrona lotnisk.
"Nigdy bym nie podjął takiej decyzji"
Lech Kaczyński jest zdania, że "teoretycznie" takim uprawnieniem dysponować powinien prezydent, a nie minister obrony narodowej. - Należy pamiętać, że jest to uprawnienie do wydania wyroku śmierci i to nie na winnych - zaznaczył prezydent. Dodał jednak, że on sam jest przeciwko podejmowaniu takich decyzji. - Nigdy w życiu bym nie podjął decyzji o tym, żeby życie tracili kompletnie niewinni ludzie, którzy nie są od tego, żeby walczyć - zaznaczył prezydent.
Podkreślił, że na całym świecie istnieją siły zbrojne i inne służby, których obowiązkiem jest narażać swoje życie. - Ludzie, którzy przystępują do tej służby - mówił Lech Kaczyński - wiedzą, a przynajmniej powinni o tym wiedzieć, że taki jest ich wybór, który trzeba przyjmować z najwyższym szacunkiem i estymą.
Spór międzyresortowy
Sprawa trafiła do Trybunału Konstytucyjnego na wniosek I prezesa Sądu Najwyższego. Chodzi o to, czy polskie władze miałyby prawo nakazać zniszczenie samolotu pasażerskiego w sytuacji, gdy np. maszynę porwali terroryści i istnieje zagrożenie ataku - jak w przypadku zamachu z 11 września 2001 roku w USA.
Zupełnie odmienny pogląd na tę sprawę miały dwa resorty siłowe.
MON: ci ludzie i tak są skazani na śmierć
Ci ludzie są skazani na śmierć przez sam fakt zawładnięcia statkiem. Ludzie na ziemi są tak samo bezbronni jak ci w powietrzu, ale wobec nich możemy jeszcze podjąć akcję ocalającą Adam Dymerski, MON
- Pasażerowie porwanego samolotu i tak są poddani woli terrorystów. Ci ludzie są skazani na śmierć przez sam fakt zawładnięcia statkiem - argumentował za zgodą na zestrzelenie przedstawiciel ministerstwa obrony Adam Dymerski. Dodając, że "tak samo bezbronni jak ci w powietrzu są ludzie na ziemi". - Ale wobec nich możemy jeszcze podjąć akcję ocalającą - zakończył.
Z interpretacją Ministerstwa Obrony zgadzali się też posłowie. Reprezentujący Sejm przed Trybunałem Wojciech Szarama tłumaczył, że taką sytuację można porównać do istniejącej w prawie instytucji obrony koniecznej lub stanu wyższej konieczności. - Osoby podejmujące tak trudny wybór muszą mieć pewność, że działają zgodnie z prawem i że nie będą odpowiadać karnie - podkreślał Szarama.
MSWiA: można atakować agresora, nie jego ofiarę
Obrona konieczna pozwala na atak na agresora, ale nie na jego ofiarę, a w stanie wyższej konieczności można poświęcić tylko dobro niższe niż ratowane Włodzimierz Wróbel, przedstawiciel I prezesa SN
- Obrona konieczna pozwala na atak na agresora, ale nie na jego ofiarę - ripostował Włodzimierz Wróbel reprezentujący przed TK I prezesa SN. Podkreślał, że ratowanie większej liczby osób przy poświęceniu mniejszej jest niedopuszczalne. - Stwierdzenie, że pasażerowie porwanego samolotu za chwilę zginą jest o tyle niezasadne, że nigdy nie wiemy, co się dzieje w takim samolocie - tłumaczył. Zaznaczył jednak, że nie kwestionuje zestrzelenia samolotu bezzałogowego lub takiego, w którym są tylko terroryści.
Zestrzelenie samolotu za niekonstytucyjne uznało również Ministerstwo Sprawiedliwości, które jednak nie było stroną w tym sporze, a jedynie go opiniowało.
O konieczności "szczególnie wymagających uregulowań" w tej sprawie mówił natomiast reprezentujący prokuratora generalnego Igor Dzialuk. Wskazywał na to, że liczba zestrzeleń samolotów cywilnych na świecie "wcale nie była znikoma".
Źródło: PAP