Szef MON Bogdan Klich poinformował, że zatrzymano trzech mężczyzn podejrzanych o środowy zamach na polskich żołnierzy w Afganistanie. - Jedna z tych osób jest prawdopodobnym sprawcą lub współuczestnikiem zdarzenia - powiedział minister. Informację tę potwierdza dowódca polskiego kontyngentu i dodaje, że w Afganistanie jest coraz goręcej.
Informację o zatrzymaniu podejrzanych o zamach potwierdził gen. Grzegorz Buszka, dowódca polskiego kontyngentu w Afganistanie, podczas telekonferencji z ministrem obrony. - Te osoby są przesłuchiwane przez służby polskie i amerykańskie - powiedział generał. Według dowódcy, sytuacja w Afganistanie zaostrza się, a przeciwnik poszukuje skuteczniejszych sposobów atakowania sił NATO. - To walka nie tylko na karabiny, ale też na intelekty - mówił w czwartek gen. Buszka.
Ujawnił on także, że polskie i amerykańskie służby specjalne przesłuchują trzech mężczyzn zatrzymanych przez polskie siły szybkiego reagowania w okolicy miejsca zamachu.
Jeden z czterech żołnierzy, który przeżył zamach ma się coraz lepiej. Jego stan lekarze określają jako stabilny. Według generała przeżył, dzięki temu, że błyskawicznie po zamachu podjęły go polskie śmigłowce. CZYTAJ O STANIE ZDROWIA ŻOŁNIERZA
Zgodnie z regułami sztuki żołnierskiej
Bogdan Klich - przekazując żołnierzom na misji wyrazy współczucia z powodu straty kolegów i podziękowania dla tych, którzy od razu udzielali pomocy rannemu - zaznaczył, że ze wstępnej analizy wynika, iż w środę "wszelkie zadania były realizowane zgodnie z regułami sztuki żołnierskiej". Minister uznał też, że obecnie taktyka polskiego kontyngentu powinna polegać na całodobowym monitorowaniu szlaków komunikacyjnych - zarówno z lądu, jak i z powietrza.
Ładunek był położony w rurce
Szef MON zdradził, iż silny ładunek wybuchowy umieszczony był w przepuście (kanale - red.) pod drogą "Floryda", którą patrolowali Polacy. Ładunek był odpalony elektrycznie, za pośrednictwem kabla dociągniętego tam z pobliskiej miejscowości. Klich dodał, że do zamachu doszło w momencie, gdy polscy żołnierze sprawdzali kanały (przepusty). Ładunek został podłożony w kanale, którego dotąd nie było.
Klich: Będzie bezpieczniej
Bogdan Klich był w czwartek w Kazuniu, w 2. Mazowieckiej Brygadzie Saperów - macierzystej jednostce zabitych. Zapewnił tam ich kolegów, że rząd jeszcze bardziej zadba o bezpieczeństwo polskich żołnierzy biorących udział w misjach zagranicznych.
Minister poinformował, ze obecnie Sztab Generalny Wojska Polskiego ma rozpocząć rozmowy z Amerykanami o wypożyczeniu na potrzeby misji w Afganistanie pojazdów jeszcze lepiej chroniących żołnierzy niż Humvee.
Polskie siły będą liczniejsze
Klich przypomniał, że polskie siły w Afganistanie będą liczniejsze (liczba żołnierzy w kontyngencie wzrośnie z 1200 do 1600) i zgromadzone w jednej prowincji Ghazni - co też wzmocni ich bezpieczeństwo. Dodał, że w Afganistanie są już polskie śmigłowce, będzie też więcej transporterów Rosomak. Ponadto wydał szefowi Sztabu Generalnego WP gen. Franciszkowi Gągorowi polecenie rozpoczęcia z Amerykanami rozmowy o pojazdach gwarantujących wyższy poziom bezpieczeństwa niż lekkie transportery Humvee. - Te rozmowy na poziomie politycznym też będą kontynuowane - zapewnił minister obrony.
Trzech polskich żołnierzy, saperów z Kazunia zginęło w środę w Afganistanie, gdy ich samochód najechał na ładunek wybuchowy. Jeden żołnierz ciężko ranny przeszedł operację. Do zdarzenia doszło ok. godz. 16 czasu lokalnego, 20 km na południowy wschód od bazy w Ghazni.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24