Popełnienie prawie tysiąca przestępstw udowodnili śląscy policjanci właścicielowi szkoły nauki jazdy, jego instruktorom oraz współpracującej z firmą lekarce. Piętnastu podejrzanym przedstawiono do tej pory blisko 1200 zarzutów. Za poświadczenie nieprawdy w dokumentach grozi im do 5 lat więzienia.
Sprawa dotyczy szkoły nauki jazdy działającej w Piekarach Śląskich i Bytomiu. Podczas dziesięciu miesięcy śledztwa ustalono, że 34-letni właściciel szkoły jazdy w latach 2006–2009 dopuścił się licznych oszustw w dokumentach.
Aby ukończyć kurs nauki jazdy, należy zacząć od uzyskania odpowiedniego zaświadczenia lekarskiego. Następnie należy zaliczyć część teoretyczną z przepisów i innych umiejętności potrzebnych kierowcy. Dopiero potem można przystąpić do części praktycznej, czyli kierowania samochodem pod okiem instruktora. Kurs taki, zachowując opisaną kolejność, trwa nawet do trzech miesięcy.
Jak informuje śląska policja, aby nie odstępować konkurencji zgłaszających się klientów, właściciel przyjmował nowych kursantów już w trakcie trwania kursu. - Wielu z nich wsiadało za kierownicę samochodów ucząc się dopiero teorii. Dokumenty o odbyciu pierwszej części kursu była antydatowane - informują policjanci.
1200 zarzutów
Mężczyźnie w całym procederze mieli pomagać instruktorzy. W zdobyciu zaświadczeń lekarskich ze wsteczną datą właścicielowi szkoły z pomocą miała przychodzić z kolei miejscowa lekarka (według policji, za każdą z takich przysług kobieta otrzymywała kilkadziesiąt złotych).
Analizując zebrane dokumenty i inne dowody, policjanci udowodnili piętnastu podejrzanym popełnienie blisko tysiąca przestępstw, przedstawiając im do tej pory prawie 1200 zarzutów.
Za poświadczenie nieprawdy w dokumentach, grozi im teraz nawet 5 lat więzienia. Akt oskarżenia przeciwko właścicielowi szkoły nauki jazdy i nieuczciwej lekarce trafił już do sądu.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24