Kilkanaście osób spętanych łańcuchem, przebranych w oblane krwią futra, tchórzofretki i hodowca w waciaku, gumiakach i z kijem - taki obrazek można było zobaczyć w sobotę w centrum Warszawy. A wszystko z powodu organizowanej po raz szósty akcji "Dzień bez futra".
W sobotę przez centrum Warszawy przeszło kilkanaście osób spętanych łańcuchem, przebranych w pomazane czerwoną farbą futra i maski na twarzach, przypominające zwierzęta.
Protestujący nieśli transparent "Niewolnicy mody", a grupę "zwierząt futerkowych" na łańcuchu prowadził "hodowca" przebrany w waciak, beret, gumiaki i z kijem w ręku. Grupie happeningowej towarzyszyło kilkunastu miłośników zwierząt - m.in. dwie dziewczyny przyniosły domowe fretki, a inna założyła swojemu długowłosemu psu kamizelkę z napisem "Futro = wyrok śmierci!".
W ramach kampanii "Dzień bez Futra", przygotowywanej przez Empatię, w tym roku w blisko 100 miejscowościach będą rozdawane ulotki, organizowane wykłady, pokazy filmów, koncerty oraz pikiety sklepów z futrami ze zwierząt.
Tak, jak w 2007 roku, podczas akcji zbierane będą podpisy znanych osób pod apelem Empatii w sprawie zwierząt wykorzystywanych dla futer.
Barbarzyńskie zabijanie zwierząt
Zwierzęta, hodowane na futra w specjalnych fermach, to głównie lisy, norki, nutrie, króliki, szynszyle i jenoty. Według danych Stowarzyszenia, w Polsce co roku zabija się około miliona zwierząt futerkowych - m.in. ok. 600 tys. norek, 250 tys. lisów i 20 tys. szynszyli.
Aby uszyć jedno futro zabija się średnio 27 szopów, 150 gronostajów, 11 rysi, 18 lisów, 55 norek czy 100 szynszyli lub wiewiórek - wylicza Empatia.
W wielu europejskich krajach wprowadzono już częściowy lub całkowity zakaz hodowli zwierząt futerkowych - m.in. w Austrii, Chorwacji, Wielkiej Brytanii i Holandii. Empatia chce doprowadzić do takiego zakazu w Polsce.
Dzień bez Futra w Polsce został ustanowiony na 25 listopada na IV Ogólnopolskim Kongresie "Teraz Ziemia" w 1994 r. przez działaczy Frontu Wyzwolenia Zwierząt. Empatia włączyła się w obchody w roku 2003.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/PAP/Leszek Szymański