Szóstoklasista obnaża się w czasie przerwy przed młodszym kolegą i najprawdopodobniej próbuje zmusić go do czynów lubieżnych. Nauczyciel dyżurujący nic nie widzi, bo po przerwie - nie czekając na uczniów - wraca do szkoły. Do takich wydarzeń doszło na szkolnym boisku w Trzebnicy (woj. dolnośląskie). Sprawa wyszła na jaw dzięki uczennicy, ale kuratorium dowiedziało się o niej dopiero po pięciu dniach.
Sprawa wyszła na jaw, bo jedna z uczennic widziała, jak szóstoklasista zwabił drugoklasistę w krzaki i tam obnażył się przed nim próbując najprawdopodobniej doprowadzić do tak zwanej "innej czynności seksualnej". Reporterowi TVN24 udało się dotrzeć do matki starszego chłopca. Kobieta próbuje tłumaczyć swojego syna. – On powiedział tylko, że to był głupi dowcip. Chciał po prostu zawstydzić kogoś, pokazać coś i żeby wszyscy oni śmiali się z niego. Żeby on był taki popularny… - tłumaczy kobieta.
Ten "dowcip" poważnie wystraszył ośmioletniego chłopca. Sytuacja dla jego rodziców jest na tyle trudna, że w tej chwili nie chcą o niej rozmawiać. Matce szóstoklasisty, który miał się obnażyć, również jest ciężko mówić o tej sytuacji. – Żadna matka nie chciałaby mieć takiego doświadczenia – przyznaje kobieta.
On powiedział tylko, że to był głupi dowcip. Chciał po prostu zrobić zawstydzić kogoś, pokazać coś i żeby wszyscy oni śmiali się z niego. Żeby on był taki popularny… matka szóstoklasisty
"Kapitan schodzi z okrętu ostatni"
Sprawą zainteresowało się kuratorium oświaty. Urzędników najbardziej zastanawia fakt, że do zdarzenia doszło na szkolnym boisku, czyli w miejscu, gdzie do końca przerwy powinien dyżurować nauczyciel. Grażyna Kantecka, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 2 w Trzebnicy tłumaczy, że nauczyciel zwykle czeka, aż wszystkie dzieci wrócą do szkoły z boiska. – Być może nie zauważył tego jednego dziecka, albo po prostu wchodził już z dziećmi do klasy – mówi Kantecka.
Dla kuratorium takie gdybanie nie jest jednak żadną odpowiedzią. – Porównam to do statku: kapitan schodzi z okrętu ostatni - mówi Janina Jakubowska, przedstawicielka Kuratorium Oświaty we Wrocławiu. Dodaje też, że w placówce będzie podjęta "doraźna kontrola". - Mamy do czynienia z aspektem bezpieczeństwa dzieci, co jest traktowane priorytetowo – zapewnia Jakubowska.
Kuratorium nic nie wiedziało
Porównam to do statku: kapitan schodzi z okrętu ostatni. Janina Jakubowska, Kuratorium Oświaty we Wrocławiu
Zaraz po incydencie na boisku dyrekcja zawiadomiła rodziców, policję i sąd rodzinny. Ale kuratorium o całej sprawie dowiedziało się dopiero po pięciu dniach – wtedy, gdy sprawą zaczęli interesować się dziennikarze "Nowej Gazety Trzebnickiej". – Gdy dzwoniliśmy do kuratorium, by zapytać o ten temat, to powiedziano nam, że oni nic o tym nie wiedzą – mówi Daniel Długosz, redaktor naczelny "Nowej Gazety Trzebnickiej". - Chcieliśmy wyjaśnić, co się naprawdę stało – ripostuje dyrektorka szkoły. Jak dodaje, nieprawdziwe są informacje, że sprawę zgłoszono do kuratorium dopiero wtedy, gdy sprawą zainteresowali się dziennikarze.
Szóstoklasista pod kontrolą
Jak zapewnia dyrektorka, ani nauczyciele, ani dyrekcja nie mają sobie nic w tej sprawie do zarzucenia. Szkoła od lat wiedziała jednak, że z uczniem są problemy. Przedstawiciele kuratorium twierdzą, że z dwóch orzeczeń wynika, iż dziecko ma zaburzenia. - Jako szkoła zrobiliśmy wiele różnych działań – zapewnia dyrektorka szkoły. Jakie konkretne działania podjęto wobec krnąbrnego ucznia? Niestety, konkretnej odpowiedzi na to pytanie reporter TVN24 od dyrektorki nie uzyskał.
Na razie szkoła przeprowadziła rozmowy z uczniami i rodzicami. Wiadomo już, że szóstoklasista za swój czyn na razie nie zostanie przeniesiony do innej placówki. Wyciągnięto wobec niego natomiast inne konsekwencje. Jedną z nich jest nadzór kuratorki.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24