- Staliśmy w miejscu, które wskazała policja, ani Leszek Miller, ani ja, nie zadeptywaliśmy śladów na miejscu zabójstwa Marka Papały w 1998 roku - zeznał Zbigniew Sobotka z SLD. Polityk zeznaje w procesie, który były premier wytoczył Zbigniewowi Ziobrze.
Leszek Miller pozwał byłego ministra sprawiedliwości za jego wypowiedź podczas konferencji prasowej, na której polityk PiS powiedział, że Miller zadeptywał ślady na miejscu zbrodni. Minister sprawiedliwości mówił tak po tym, jak w lipcu zeszłego roku amerykański sąd nie zgodził się na wydanie Polsce Edwarda Mazura, polonijnego biznesmena, podejrzewanego przez polską prokuraturę o podżeganie do zabójstwa Papały.
Miller domaga się za to przeprosin w mediach i 30 tys. zł na dom dziecka.
Wersja Sobotki
Według Sobotki, w czerwcu w 1998 roku na wieść o zastrzeleniu byłego szefa policji, którego znali, postanowili pojechać pod dom Papały, aby "pocieszyć jego żonę i zapewnić ją o wszechstronnej pomocy". Na miejscu - jak zeznał - za policyjną taśmę okalającą cały teren wprowadził ich ówczesny komendant stołeczny policji Michał Otrębski. Według Sobotki, było to ok. 150-200 metrów od parkingu samochodowego, na którym nieustalony do dziś sprawca zastrzelił Papałę. - Nie widziałem nawet samochodu, w którym był pan komendant, widzieliśmy tylko z oddali światła i policjantów wykonujących swoje czynności - zapewnił.
Sobotka kategorycznie stwierdził, że Miller nie oddalał się z tego miejsca na więcej niż 2-3 metry. -Nie mógł więc w żadnym razie zadeptywać śladów zbrodni. Gdyby tak było, to sprawa na pewno byłaby nagłośniona, bo w tym czasie rządziła koalicja AWS-UW, ministrem sprawiedliwości była najpierw Hanna Suchocka, potem Lech Kaczyński. Dopiero 3,5 roku później SLD przejął władzę - polityk z SLD.
Te słowa nie przekonały jednak pełnomocnika nieobecnego w sądzie Zbigniewa Ziobry. Mec. Jacek Wierciński wskazał, że można jednak mówić o zadeptywaniu śladów, bo "miejsce zbrodni" to nie tylko bezpośrednia okolica punktu, w którym stała ofiara, ale pojęcie szersze. - Są nim również miejsca, przez które sprawca mógł przejść, przebiec, uciekać, albo się ukryć - stwierdził adwokat. - To miejsce wskazała nam policja, więc przyjmuję, że było sprawdzone i nieistotne - replikował Sobotka.
Zabójstwo Papały
Komendant główny policji Marek Papała zginął 25 czerwca 1998 roku w Warszawie. W jednej z wersji prokuratorów Papałę zastrzelił Siergiej S., któremu zarzucano przynależność do "gangu płatnych zabójców" z Gdańska.
W listopadzie 2005 o nakłanianie do zabójstwa Marka Papały został oskarżony Andrzej Zieliński ps. "Słowik", dawny przywódca tzw. gangu pruszkowskiego.
W nieoficjalnych informacjach w sprawie śmierci Papały wielokrotnie pojawiało się nazwisko polonijnego przedsiębiorcy Edwarda Mazura z Chicago. W marcu 2005 wydany został międzynarodowy list gończy za Mazurem, na podstawie zarzutu o podżeganie do zabójstwa Papały. 20 października 2006 został on zatrzymany na terytorium Stanów Zjednoczonych pod zarzutem zlecenia zabójstwa Papały. 20 lipca 2007 roku sąd w Chicago odrzucił jednak wniosek o jego ekstradycję.
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, PAP