Pani Aneta w ramach terapii zajęciowej dla niepełnosprawnych prowadziła ze swoimi podopiecznymi mały ogródek. Znajdowały się w nim warzywa, owoce, kwiaty i mak. Tą ostatnią uprawą zajęła się prokuratura, a Pani Aneta trafi przed sąd.
- Pewnego dnia przyszła policja i stwierdziła, że mamy nielegalną uprawę maku, że taki został skierowany do nich donos - wspomina Aneta Rudnicka, oskarżona o nielegalną uprawę maku.
Na terapii, którą prowadziła Pani Aneta niepełnosprawni ruchowo i umysłowo uczyli się uprawy ogrodu. Z wyhodowanych upraw tworzyli kompozycje kwiatowe - również z maku. Jednak rośliną zainteresowała się policja. Doniósł "życzliwy".
Mak nielegalny - Mak był przedmiotem badania w laboratorium kryminalistycznym w Komendzie Głównej Policji w Warszawie pod kątem stwierdzenia tam składu chemicznego i wielkości morfiny - mówi Robert Leśny z prokuratury w Przemyślu. W wyniku badania okazało się, że mak był wysokomorfinowy. Zgodnie z ustawą o zapobieganiu narkomani jest on nielegalny. Funkcjonariusze policji tłumaczą, że po zgłoszeniu nie mieli wyjścia, i musieli się tą sprawą zająć. Policjanci feralny mak zarekwirowali, a nielegalną uprawę zniszczyli. Prokurator wystąpił o karę grzywny.
"Czyn nie jest szkodliwy" - Zdaję sobie sprawę , że nieznajomość prawa nas nie usprawiedliwia, ale po prostu jej czyn nie jest szkodliwy, ani nie zagraża nikomu - komentuje Barbara Godzień, kierowniczka warsztatów terapii zajęciowej w Korytnikach.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24