- To nie jest jedyny szpital w Polsce, w którym mamy do czynienia z taką sytuacja - powiedziała w programie "Wstajesz i wiesz" rzecznik praw pacjenta. Krystyna Barbara Kozłowska komentowała śmierć małego Maciusia, który - jak twierdzi matka - nie został przyjęty do szpitala w Kutnie z powodu braku miejsc. Rzecznik wskazała, że choć nie można uogólniać, w szpitalach pacjent często musi liczyć na szczęście.
Prokuratura bada sprawę śmierci 1,5-rocznego Maciusia, który nie został przyjęty do szpitala w Kutnie, mimo że został tam skierowany przez lekarza rodzinnego. U chłopca zdiagnozowano zapalenie oskrzeli, nie trafił jednak na szpitalny oddział, bo - jak mówi matka Maciusia - nie było dla niego miejsca.
To nie jedyna tragedia, do której doszło w szpitalu w Kutnie w ostatnim czasie. W listopadzie zeszłego roku zmarł Wiktorek, który urodził się jako wcześniak. Był pacjentem kutnowskiego szpitala, a później został wypisany do domu. Prokuratura bada też okoliczności śmierci 6-miesięcznej Basi, która zmarła w tym szpitalu.
Rzecznik praw pacjenta Krystyna Barbara Kozłowska wskazała w programie "Wstajesz i wiesz" w TVN24, że "trzy sygnały w tak krótkim czasie mogą świadczyć o nieprawidłowościach".
- Takie sytuacje nie pozwalają mi patrzeć z optymizmem na to, co tam się dzieje - powiedziała, dodając, że ma nadzieję, iż prokuratura wyjaśni przyczynę śmierci dziecka. Kozłowska podkreśliła przy tym, iż nie jest to jedyny szpital, w którym dochodzi do podobnych sytuacji.
"Procedury nie zwalniają z myślenia"
W ocenie rzeczniczki, jednym z problemów jest brak komunikacji między lekarzami i pacjentami, a także brak "empatii między człowiekiem a człowiekiem". - Zawód medyczny wymaga ogromnej czujności, być może przekraczającej zwykłego, przeciętnego człowieka - oceniła. - To zawsze może mieć ogromny wpływ - dodała.
Dodała, że choć nie można uogólniać, a wielu lekarzy znakomicie wykonuje swoją pracę, w szpitalach "często musimy liczyć na szczęście".
Kozłowska zaznaczyła, że problemem nie są procedury, bo "nie zwalniają one z myślenia". - Jeżeli człowiek nie jest wyczulony na zgłoszenia pacjenta, który mówi, że go boli, że się gorzej czuje, to często efektem tego jest pogorszenie stanu zdrowia lub śmierć - powiedziała.
Co mogą zrobić rodzice, jeśli w szpitalu odmawiają przyjęcia dziecka? Kozłowska wyjaśniła, że w takiej sytuacji należy stanowczo egzekwować swoje prawa i "nie odpuszczać". Jak wskazała, w pierwszej kolejności można zażądać rozmowy z kierownikiem SOR. - Dziecko nie może wyjść ze szpitala bez badania - zaznaczyła. Przypomniała również, że sprawy można zgłaszać do rzecznika praw pacjenta.
Autor: kg/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24