- Doprowadziliśmy w negocjacjach do tego, by Niemcy ustąpili. Chcieliśmy w ustawie ratyfikującej postawić tamę, by żaden rząd, jak ten, nie mógł się z tego wycofać. Ci, którzy są przeciw temu, nie chcą, by się z Polską w Europie liczyli - stwierdził Jarosław Kaczyński.
Pata ratyfikacyjnego ciąg dalszy. PiS wciąż domaga się dopisania do ustawy dodatkowych warunków, pozostałe kluby dalej są przeciw. Prezes PiS zasugerował na spotkaniu z mieszkańcami Ostrowii Mazowieckiej, że rząd Donalda Tuska będzie w kwestii interesów Polski ustępował pod niemieckimi naciskami.
- Ci, którzy są za przyjęciem traktat bez tej ustawy, nie chcą, by się z Polską w Europie liczyli. Nasz ustawa to jest jedyna droga - grzmiał były premier. Jak stwierdził, gdy jego klub składał projekt ustawy o ratyfikacji traktatu, byli przekonani, że "po jakiś dyskusjach, przepychankach" będzie on przyjęty.
"Sprawiliśmy, że Niemcy się cofnęli"
- Chodziło o to, by nikt nie miał wątpliwości, że to, co było wywalczone, zostanie zachowane - podkreślił prezes PiS. Jak wyjaśnił, rokowania były "rzeczywiście twarde", a negocjatorom "udało się doprowadzić do tego, co się prawie nigdy w Europie nie udaje – by nasi niemieccy partnerzy ustąpili, cofnęli się o kilka kroków".
- I było od początku wiadomo, że oni z tego cofania będą chcieli się wycofać. My postanowiliśmy w tej ustawie postawić tamę. Gdyby jakiś rząd okazał się słaby - a ten się niestety wydaje słabym wobec zewnętrznych partnerów, a w szczególności Niemiec - by wycofać się z naszych osiągnięć nie mógł. Nikt, kto nie ma złych zamiarów, kto chce bronić polskich interesów i przestrzegać traktatu, nie powinien mieć nic przeciwko - przestrzegł Kaczyński.
Ujazdowski, Zalewski, Polaczek i Płażyński za ratyfikacją
Te argumenty nie przekonały rozłamowców z PiS. Kazimierz Michał Ujazdowski zapowiedział, że zagłosuje za ratyfikacją Traktatu Lizbońskiego. "Za" podniosą ręce - zdaniem Ujazdowskiego - Paweł Zalewski, Jerzy Polaczek, Jarosław Sellin, Piotr Krzywicki (również b. posłowie PiS) i Maciej Płażyński.
- Uważam, że to co zostało wynegocjowane, nie jest doskonałe, ale daje możliwość polskiej polityce realizowania polskich interesów w UE. Byłoby rzeczą całkowicie niezrozumiałą, gdyby umowa, podpisana w warunkach zgody między dwoma najsilniejszymi ugrupowaniami w Polsce, podpisana przez prezydenta, została odrzucona przez parlament. To by nas wystawiało na ryzyko całkowitej śmieszności na terenie UE - mówił Ujazdowski.
"Polityka całkowicie niezrozumiała"
Poseł przyznał, że nie potrafił wyjaśnić, skąd wzięło się zamieszanie wokół Traktatu i dlaczego PiS chce głosować przeciwko jego ratyfikacji. - Nie potrafię powiedzieć, co legło u podstaw tego zwrotu, którego dokonał Jarosław Kaczyński. Czy chęć wejścia do gry i pokazania swojego potencjału w parlamencie? Czy też obawa przed utratą tego elektoratu, który jest najbardziej krytyczny wobec UE? Jestem przekonany, że jest to polityka całkowicie nieodpowiadająca temu co najistotniejsze - mówił.
Jego zdaniem PiS utraci wiarygodność i nie odzyska jej ani wśród wyborców w centrum sceny politycznej, ani wśród wyborców krytycznych w stosunku do UE, jeśli będzie "dokonywał zwrotów o 180 stopni co kilka dni". - To jest polityka całkowicie niezrozumiała. Tym bardziej, że Lech Kaczyński jako prezydent złożył podpis pod umową. Zwalczanie umowy, którą się podpisało, jest czymś całkowicie niezrozumiałym" - mówił Ujazdowski.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24