Platforma Obywatelska może rządzić po wyborach samodzielnie - ocenił w Polskim Radiu lider tej partii Jan Rokita. - Nie trzeba straszyć ludzi mówiąc o koalicji z LiD - dodaje i dementuje doniesienia o pakcie o nieagresji, który według "Rzeczpospolitej" zawarł z Donaldem Tuskiem.
Rokita w wywiadzie dla "Sygnałów Dnia" uznał za wątpliwy sojusz PO z blokiem Lewica i Demokraci po wyborach. Dodał, że Platforma ma szanse rządzić sama. Zwłaszcza, że kryzys w koalicji rządzącej i konflikt polityczny po akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa mogą spowodować, że wyborcy dadzą dużą przewagę opozycji. Jego zdaniem, PiS nie nadrobi w kampanii wyborczej strat do Platformy.
Za fakty medialne uznał Rokita informacje o "pakcie o nieagresji" między nim a Donaldem Tuskiem. O takim zawieszeniu broni na czas wyborów pisała piątkowa "Rzeczpospolita". Według Rokity, "paktu" nie ma, bo nie było też konfliktu miedzy liderami. Rokita przyznał jednak, że różnił się z Tuskiem co do sposobu kierowania partią i prowadzenia kampanii wyborczej przed dwoma laty.
Poseł oświadczył także, że nie aspiruje do żadnych funkcji publicznych. To komentarz do doniesień „Rzeczpospolitej”, według której w razie zwycięstwa PO miałby zostać wicepremierem w rządzie Tuska.
"Rzeczpospolita" informuje o tajnym spotkaniu, do którego doszło kilka dni temu w wąskim gronie. Uczestniczyli w nim m.in. Donald Tusk i Jan Rokita. Obaj politycy ustalili, że przed wyborami nie będzie żadnych dyskusji o możliwych koalicjach. Według jednego z czołowych polityków PO, po wyborach Tusk miałby być premierem, a Rokita jego pierwszym zastępcą.
Według "Rzeczpospolitej", celem polityków Platformy jest samodzielny rząd. Dlatego stosując strategię ucieczki do przodu, zwierają szyki przed wyborami. Jednak nie wszystkim politykom podoba się tłumienie dyskusji w partii. Jedną z osi sporów wewnątrz PO jest sprawa powołania komisji śledczej do zbadania akcji CBA.
Jak pisze gazeta, konserwatyści, którzy po wyborach nie wykluczają koalicji z PiS, opowiadają się za tym, aby komisja powstała w nowej kadencji Sejmu. Nie chcą przed wyborami osłabiać przyszłego koalicjanta. Ci z Platformy, którym bliżej do lewicy, chcą, by komisja powstała, jak najszybciej.
O tym, czy i kiedy wniosek PO o powołanie komisji trafi pod głosowanie - zdecyduje marszałek Sejmu Ludwik Dorn. Ma na to pół roku od złożenia wniosku, więc jeśli Sejm się wcześniej rozwiąże, to głosowania może w ogóle nie być.
Politycy PO wiedzą, że jak najszybsze wybory nie tylko gwarantują im przejęcie władzy, ale także oddalają groźbę rozłamu w partii i powstania nowej formacji politycznej, którą za plecami Donalda Tuska szykowali m.in. Paweł Piskorski i Andrzej Olechowski. Ta świadomość jednoczy zwalczające się dotychczas frakcje - zauważa "Rzeczpospolita".
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: Polskie Radio