Wrak ORP "Grom" zatopiony podczas II wojny światowej u wybrzeży Norwegii leży na głębokości do 115 m, a nie jak dotychczas sądzono, 105 m. W poniedziałek wrócili do Polski nurkowie z Bałtyckiego Towarzystwa Nurkowego, którzy badali wrak polskiego niszczyciela.
W ekspedycji wzięło udział 10 nurków z Polski i Szwecji. Badanie wraku trwało pięć dni. Celem misji było bardzo dokładne udokumentowanie stanu wraku, jego elementów i skonfrontowanie tego z bieżącą wiedzą. Do tej pory nie powstała kompleksowa dokumentacja zatopionego okrętu.
Jak mówił jeden z członków ekspedycji Maciej Rułka, każdy z 10 nurków około półtorej godziny spędził we wraku. Według Rułki, wrak spoczywa znacznie głębiej, niż wcześniej sądzono. Leży pionowo na ścianie podwodnej skały. Jak wcześniej przypuszczano, jest przełamany na pół.
Wiemy o GROM-ie coraz więcej
Niszczyciel Grom został zatopiony 4 maja 1940 roku pod Narwikiem. Dwie bomby zrzucone przez niemiecki samolot trafiły w załadowaną wyrzutnię torpedową oraz w okolice komina. Na skutek eksplozji okręt przełamał się i zatonął w ciągu zaledwie dwóch - trzech minut. Zginęło 59 członków załogi.
- ORP Grom służył w Polskiej Marynarce Wojennej zaledwie trzy lata. Banderę podniesiono na nim 11 maja 1937 r., a już 4 maja 1940 roku spoczywał na dnie norweskiego fiordu. Okręt czekał ponad 46 lat na ponowne odkrycie, a kolejne kilka, żeby ktoś zobaczył go z bliska - napisał na stronie internetowej poświęconej wyprawie i historii okrętu, kierownik ekspedycji Sebastian Popek.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Bałtyckie Towarzystwo Wrakowe