W śledztwie dotyczącym tzw. afery węglowej nie było żadnych formalnych, ani nieformalnych nacisków - powiedział przed komisją śledczą badającą okoliczności śmierci Barbary Blidy Krzysztof Sierak. Były katowicki prokurator okręgowy poddał też pod wątpliwość bezstronność i obiektywizm komisji, zarzucając jej członkom manipulowanie faktami.
Krzysztof Sierak na stanowisku prokuratora okręgowego w Katowicach był poprzednikiem przesłuchanego już wcześniej przez komisję Krzysztofa Błacha.
Odnosząc się do kwestii postępowań służbowych i dyscyplinarnych wobec prowadzących śledztwo, Sierak podkreślił, iż "nie było żadnych podstępnych działań w formie nagród, gróźb, bądź wszczynania jakichkolwiek postępowań służbowo-dyscyplinarnych tylko po to, aby je potem wykorzystać dla celów tego postępowania".
Prokurator krytykuje komisję
Zwracając się do komisji, Sierak powiedział, że "tezy i hipotezy lansowane w mediach przez przewodniczącego komisji oraz posłankę Danutę Pietraszewską, iż dowody świadczą, że miały być zbierane haki na prokuratorów w postaci postępowań służbowych i dyscyplinarnych (...), to tezy na granicy bezpodstawnych pomówień".
- Mam wątpliwości co do podstawowej zasady, jaka powinna przyświecać komisji rozpatrującej taką sprawę; zasady obiektywizmu i bezstronności - mówił Sierak. Dodał, zwracając się do posłów, że "prokuratorzy na komisji mówią jedno, a państwo wychodzą do mediów (...) i manipulując pewnymi faktami (...) mówicie o rzeczach niesprawdzonych, o których tak do końca nie macie pewności i czasami mi się wydaje, że nawet pojęcia".
- W moim odczuciu to kolejne polityczne igrzyska nad pracą prokuratury - podsumował przesłuchiwany prokurator.
Źródło: PAP, tvn24.pl