Lech Kaczyński ujawnił w Sejmie, że bezpośrednim powodem odwołania Kazimierza Marcinkiewicza ze stanowiska premiera była jego postawa wobec ataków na Jarosława Kaczyńskiego. - Każdego dnia był nowy atak, nowa krytyka prezesa partii, natomiast premier nie był łaskaw się nawet do niego odezwać - mówił prezydent.
Prezydent w Sejmie odniósł się do swej wypowiedzi z Polskiego Radia, gdzie mówił rano, że kazał pozbawić Marcinkiewicza stanowiska. - To był pewien skrót myślowy. Wymogłem te decyzję na kierownictwie partii - stwierdził.
"Kazałem wyrzucić Marcinkiewicza"
- Kazałem wyrzucić Marcinkiewicza, to jest prawda. I miałem świętą rację, bo premier musi być określonego formatu - mówił wcześniej w "Sygnałach Dnia" Lech Kaczyński.
Prezydent przyznał, że Marcinkiewicz na stanowisku premiera się nie sprawdził. - Ja byłem przeciwnikiem powołania pana Kazimierza Marcinkiewicza na premiera, tak, przyznaję - stwierdził.
Odniósł się do zarzutu Kazimierza Marcinkiewicza, który w "Dzienniku" mówił, że były przeciw niemu wykorzystywane służby specjalne. - Nigdy w życiu nie kazałem go podsłuchiwać czy w inny sposób prześladować. To jest jedna wielka bzdura - powiedział prezydent.
Nigdy w życiu nie kazałem Marcinkiewicza podsłuchiwać czy w inny sposób prześladować. To jest jedna wielka bzdura
- Przy obecnym układzie sił w mediach wkrótce się okaże, że „Bolek” to był zupełnie ktoś inny (niż Lech Wałęsa - red.), a być może to będzie zbiorowy pseudonim braci Kaczyńskich - mówił Lech Kaczyński. Prezydent dodał, że krytyka książki o Wałęsie to sprzeciw wobec pisania prawdy.
Za kilka tygodni ma się ukazać publikacja historyków IPN, między innymi na temat współpracy Lecha Wałęsy ze służbami w PRL.
Lech Kaczyński zastrzegł, że nie czytał książki Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka, choć wie o niej dużo.
- Przy obecnym układzie sił w mediach wkrótce się okaże, że „Bolek” to był zupełnie ktoś inny (niż Lech Wałęsa - red.), a być może to będzie zbiorowy pseudonim braci Kaczyńskich
Z Tuskiem o wizycie Sarkozy'ego
Lech Kaczyński powiedział, że tematem jego wtorkowego spotkania z Donaldem Tuskiem będzie wizyta w Polsce prezydenta Francji. - Myślę, że zdołamy z premierem podzielić sprawy, o których będzie on rozmawiał, i sprawy, o których ja będę rozmawiał z naszym francuskim partnerem. Ja będę rozmawiał o Gruzji, o Ukrainie. Będę też starał się rozmawiać o tym, co będzie w Unii po 1 stycznia 2009 r. - mówił w Polskim Radiu.
Stwierdził, że nasz kraj musi aktywnie uczestniczyć w kreowaniu polityki UE. - Polska musi wiedzieć, kto jest kandydatem na szefa Rady Europejskiej, kto ma być owym ministrem spraw zagranicznych Unii, kto, oczywiście, będzie nowym po panu Barroso - powiedział. - My w tej grze, niezależnie od tego, czy wysuniemy własnych kandydatów, czy nie, musimy być i musimy być istotni razem z naszymi przyjaciółmi z Litwy, Łotwy i Estonii - zaznaczył prezydent.
Źródło: Polskie Radio