- Nie spodziewajcie się ode mnie fajerwerków, podziękowań i komplementów. To był rok, który wymaga bardzo rzetelnej oceny - mówił podczas posiedzenia Rady Krajowej PO premier Donald Tusk. I choć - jak podkreślił - plan jego rządu jest obliczony na cztery lata, to nie omieszkał pochwalić się osiągnięciami w polityce zagranicznej. Do obietnic dołożył m.in. uratowanie polskich szpitali.
Wystąpienia premiera trwało 40 minut. W tym czasie zaapelował do partyjnych działaczy, którzy zjechali w sobotę do Warszawy na posiedzenie Rady Krajowej Platformy Obywatelskiej, by nie oczekiwali komplementów. - Jeżeli po roku rządów wy, ludzie Platformy, oczekiwaliście podziękowań, to możecie czuć zawód. Jednak każdy dojrzały, odpowiedzialny członek PO musi o tym pamiętać, że zarówno ten pierwszy rok, jak i kolejne lata naszych rządów, to będzie ciężka praca - podkreślał Tusk. Dla zachęty mówił, co się niewątpliwie - jego zdaniem - obecnej ekipie udało.
"Nie ma miejsca na wojnę"
- Ten rok, to rok poważnych sukcesów na arenie międzynarodowej, a byliśmy o krok od poważnego problemu, jakim było skłócenie z najpoważniejszymi światowymi graczami - stwierdził Donald Tusk.
Przy okazji oceny polityki zagranicznej nie zabrakło licznych odwołań do poprzedniej koalicji PiS-Samoobrona-LPR. Mówiąc o tym szef rządu, namawiał do wyobrażenia sobie sytuacji, w której PO nie wygrywa wyborów i "nie prowadzi tej bardzo konsekwentnej i kompetentnej polityki zagranicznej", a władzę mają poprzednicy.
- Czyli koalicja antyeuropejska, z fobiami i - powiem twardo - niekompetentna w tych sprawach, które wymagają naprawdę bardzo poważnej, rzetelnej roboty we współpracy z partnerami - stwierdził.
Były też odniesienia do międzynarodowych działań prezydenta, choć nazwisko Lecha Kaczyńskiego wprost nie podało. - Z tego miejsca chcę spytać: jak mamy wygrać dla Polski bezpieczeństwo w czasach kryzysu, jak mamy budować wokół naszych interesów sojusz w wymiarze europejskim i globalnym, jeśli ktoś w Polsce czasami wpada na pomysł, aby skłócić Warszawę nie tylko z Moskwą, nie tylko z Berlinem, nie tylko z Brukselą, ale nawet z Paryżem - mówił premier, nawiązując do konfliktu z głową państwa o unijne szczyty.
- W polityce międzynarodowej nie może być miejsca na wojnę wewnętrzną. Wojna wewnętrzna musi się skończyć, jeśli Polska ma wygrać ważne dla wszystkich Polaków potyczki zewnętrzne - oświadczył Tusk.
Zapewnił, też że ekipa rządowa będzie "w sposób bardzo stanowczy i bardzo konsekwentny bronić polskiego interesu narodowego". - A obrona polskiego interesu narodowego wymagać będzie od nas - i sprostamy temu zadaniu - mądrej, kompetentnej współpracy z największymi tego świata. Bo Polska też jest jednym z największych tego świata - podkreślił szef rządu.
"Porządkowaliśmy po poprzednikach"
Pierwszy rok funkcjonowania rządu PO-PSL był - jak stwierdził premier - czasem porządkowania spraw Polski. - Krajobraz po poprzednikach był chaotyczny w wielu ważnych dziedzinach - przekonywał Tusk. Ale na szczęście - jak podkreślił - Polacy powiedzieli poprzednikom "dość". A w minionym roku zobaczyli rząd i większość parlamentarną, które z pełną - jego zdaniem - odpowiedzialnością i konsekwencją zaczęli porządki.
Do osiągnięć rządu - oprócz sukcesów na arenie międzynarodowej - zaliczył obniżenie deficytu budżetowego i decyzję o zakończeniu reformy emerytalnej. - Bierzemy odpowiedzialność za wszystkich emerytów, ograniczając „pomostówki”. Żeby emeryci nie mieli dziadowskiej emerytury - przekonywał Tusk, mówiąc o ustawie, co do której spodziewane jest prezydenckie weto.
"Drwią sobie w żywe oczy"
Podobnie, jak do pakietu ustaw zdrowotnych. - My polskie szpitale uratujemy. Nawet, jeśli utrudniać nam będą pracę politycy opozycji. Nawet jeśli nad tym projektem będzie wisiało złowieszcze weto prezydenta, a słyszymy o tym nieustannie. Jednak my i tak - bo jesteśmy ludźmi odpowiedzialnymi - polskie szpitale uchronimy przed komornikami i przed upadkiem - zapewniał premier.
I dodał mając na myśli prezydenta i PiS: - Każdy, kto straszy Polaków prywatyzacją szpitali drwi w żywe oczy z polskiego pacjenta. Tak jakby dzisiaj system polskich szpitali dawał satysfakcję pacjentom, pielęgniarkom i lekarzom.
Premier poinformował, że przy sprzeciwie prezydenta i opozycji - niektóre z rozwiązań dotyczące służby zdrowia trzeba będzie wprowadzić w sposób "alternatywny, we współpracy z samorządem.
Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24