Chcemy dopilnować, by głosowanie nad naszym wnioskiem o referendum ws. emerytur odbyło się w piątek w Sejmie - tak związkowcy argumentują powstanie "miasteczka emerytalnego" przed Kancelarią Premiera. Tym bardziej, że - jak zaznaczył na antenie TVN24 szef NSZZ Solidarność Piotr Duda - premier jest przeciwny referendum.
W proteście przeciwko emerytalnym planom rządu już dziś przed Kancelarią Premiera powstanie "miasteczko emerytalne" (w piątek ma być przeniesione przed Sejm). Organizatorem jest NSZZ Solidarność, która złożyła w Sejmie wniosek o referendum ws. emerytur.
Jak tłumaczył Duda, związkowcy chcą przypilnować tego, by w Sejmie doszło w piątek do debaty i głosowania nad ich wnioskiem. Tym bardziej, że - jak przypomniał - szef Solidarności, premier w ub. tygodniu powiedział na komisji trójstronnej, że nie chce referendum.
- Chcemy przez cały tydzień sygnalizować, że jesteśmy (...) Chcemy, żeby w tej sprawie (zmian emerytalnych - red.) wypowiedzieli się Polacy - powiedział Duda.
"To bulwersujące"
Pytany, jak szef rządu tłumaczył swoją niechęć wobec referendum, powiedział, że premier uznał, że "nie, bo nie". - Pan premier mówił, że jeśli rzeczywiście by się tak stało, że dojdzie do referendum, to będzie jeździł od domu do domu i namawiał, żeby ludzie głosowali przeciwko - powiedział Duda.
Jego zdaniem, Tusk nie ma sensownych argumentów za reformą, dlatego zarzuca związkowcom, iż ich pomysł na referendum jest zły.
- Na komisji trójstronnej mówiliśmy, że chodzi nam o to, żeby była dowolność (jeśli chodzi o przechodzenie na emeryturę w wieku 67 lat - red.). Premier powiedział wtedy, że ostateczny projekt ustawy zostanie przygotowany za dwa, trzy tygodnie. Kiedy zapytaliśmy, czy otrzymamy ostateczny projekt do konsultacji, odpowiedział, że nie - zaznaczył Duda. - Jesteśmy tym zbulwersowani, to nieodpowiedzialne ze strony premiera, że my później nie będziemy widzieli projektu (ws. emerytur - red.) - dodał.
W jego opinii, najlepiej byłoby gdyby rząd dał możliwość przechodzenia na wcześniejszą emeryturę, gdyby osoby w wieku przedemerytalnym nie miały pracy. - Niemcy, którzy przeforsowali ustawę "67", zastanawiają się nad wstrzymaniem jej na pięć lat, bo wśród Niemców w wieku 60-67 lat 60 proc. nie ma pracy. A u nas będzie lepiej? Nie będzie lepiej - stwierdził Duda.
Zgodnie z projektem przygotowanym przez resort pracy i zapowiedzianym w expose przez premiera, od 2013 r. co cztery miesiące wiek emerytalny podwyższany byłby o kolejny miesiąc. W związku z tym, co rok wiek emerytalny wzrastałby o trzy miesiące. W ten sposób poziom 67 lat w przypadku mężczyzn osiągnięty zostanie w roku 2020, a kobiet - w 2040 r.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24