Polskie tłumaczenie ACTA należy ocenić krytycznie - tekst jest niejasno sformułowany. Niezależnie od tłumaczenia język umowy jest miejscami nieprecyzyjny i pozostawia wiele miejsca na sprzeczne interpretacje - ocenia Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji. We wtorek wieczorem na jego stronie pojawił się komentarz resortu do umowy ACTA.
W części "Uwagi ogólne" zauważono, że polskie tłumaczenie tekstu ACTA "należy ocenić krytycznie z uwagi na fakt, iż tekst jest niejasno sformułowany (choć to jest częściowo spowodowane również niejasnym tekstem oryginalnym) oraz, co gorsza, zdarzają się w nim błędy merytoryczne". Przykładem - jak napisano - może być przetłumaczenie terminu "privilege" na "przywilej".
"Sprzeczne interpretacje"
"Niezależnie od tłumaczenia, język Umowy jest miejscami nieprecyzyjny i pozostawia wiele miejsca na sprzeczne interpretacje. Komisja Europejska przedstawia to jako zaletę, pozwalającą elastycznie dostosowywać stosowanie ACTA do konkretnych warunków. Organizacje pozarządowe uważają zaś, że elastyczność służyć będzie raczej bardziej, niż mniej restrykcyjnej interpretacji postanowień Umowy, co zgodne będzie z jej celem i duchem" - napisano.
Resort zwraca uwagę, że zgodnie z konwencją wiedeńską o prawie traktatów z 1969 r. umowę międzynarodową należy interpretować "w świetle jego przedmiotu i celu".
"Dodatkowo, w przypadku niejasności, należy zgodnie z Konwencją sięgnąć do materiałów przygotowawczych, które w przypadku ACTA pozostają wciąż tajne, co utrudnia na obecnym etapie w pełni precyzyjne ustalenie zamiarów Stron, a w konsekwencji prawdopodobnego kierunku interpretacji postanowień Umowy" - napisano.
Porównując przepisy ACTA z regulacjami unijnymi i krajowymi należy pamiętać, że - tak jak każda umowa międzynarodowa - ACTA stanowi kompromis pomiędzy negocjującymi państwami, reprezentującymi bardzo różne systemy i tradycje prawne. Dlatego trudno oczekiwać, aby jej zapisy były identyczne z przepisami prawa unijnego czy krajowego. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Komentarz w sprawie ACTA opublikowało również Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
"Porównując przepisy ACTA z regulacjami unijnymi i krajowymi należy pamiętać, że - tak jak każda umowa międzynarodowa - ACTA stanowi kompromis pomiędzy negocjującymi państwami, reprezentującymi bardzo różne systemy i tradycje prawne. Dlatego trudno oczekiwać, aby jej zapisy były identyczne z przepisami prawa unijnego czy krajowego. Nie oznacza to jednak niezgodności tych przepisów z ACTA, tym bardziej, że jedną z naczelnych zasad tej umowy (...) jest swoboda państw-stron do określenia właściwego sposobu wprowadzania w życie jej postanowień w ramach własnego systemu i praktyki" - napisano w komentarzu resortu kultury.
ACTA może mieć niekorzystny wpływ na prawa obywatelskie
Rzecznik Praw Obywatelskich prof. Irena Lipowicz uznała we wtorek, że ACTA może mieć niekorzystny wpływ na prawa obywatelskie. W liście do prezydenta napisała, że przepisy umowy niosą zagrożenia dla ochrony praw jednostki. Według Kancelarii Prezydenta RP rzecznik podzieliła "troskę o konstytucyjne wolności obywatelskie".
22 kraje unijne, w tym Polska, podpisały ACTA 26 stycznia w Tokio. O wstrzymaniu ratyfikacji ACTA zdecydowały rządy Polski, Czech, Łotwy i Słowenii; nie podpisały jej jeszcze Cypr, Estonia, Niemcy, Holandia i Słowacja. By umowa weszła w życie w Unii, musi zostać ratyfikowana przez PE oraz wszystkie kraje członkowskie. Dopiero wtedy ostateczną zgodę wydaje Rada UE (wstępną zgodę wydała jesienią ub.r.). 1 marca w PE ma się odbyć tzw. wysłuchanie dotyczące ACTA.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24