- Zwracam się do pani premier: to dziecko, ta rodzina, którą pani tak hołubi, też od czasu do czasu choruje. I powinno mieć odpowiednią opiekę medyczną. Dlatego to na panią spada odpowiedzialność za to, co się dzieje z tymi młodymi lekarzami - apelowała do Beaty Szydło była premier i była minister zdrowia Ewa Kopacz. - Nie jest rolą ministra zdrowia chowanie się przed protestującymi, tylko negocjowanie. Wzywamy pana do pracy - dodawał były minister zdrowia Bartosz Arłukowicz.
Od zeszłego poniedziałku rezydenci prowadzą protest głodowy w hallu głównym Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Warszawie. Głównym postulatem protestujących lekarzy rezydentów jest podniesienie finansowania ochrony zdrowia do poziomu 6,8 procent PKB w trzy lata, z drogą dojścia do 9 procent w ciągu najbliższych dziesięciu lat.
Lekarze chcą też zmniejszenia biurokracji, skrócenia kolejek, zwiększenia liczby pracowników medycznych, poprawy warunków pracy i podwyższenia wynagrodzeń.
O godzinie 12 w Sejmie rozpoczęło się posiedzenie komisji zdrowia z udziałem ministra Konstantego Radziwiłła.
"Kolejek nie skrócimy, jak nie będziemy mieli specjalistów"
Politycy PO na konferencji prasowej w Sejmie komentowali protest głodowy rezydentów.
- Kiedy w latach 2007-2011 byłam ministrem zdrowia, stażyści i rezydenci dostali podwyżki o 30 procent. Stażyści dostali ponad 460 złotych brutto, rezydenci 526 złotych - wymieniała była premier i była minister zdrowia Ewa Kopacz.
- Będąc premierem zapowiadaliśmy i wdrożyliśmy to w życie, że kolejne edycje przyznawania rezydentur będą bardzo przyjazne dla tej grupy zawodowej. Kolejek nie skrócimy jak nie będziemy mieli nowych specjalistów na rynku - mówiła.
Przypomniała, że wtedy ówczesny rząd mówił o tym, że "każdy z tych, który zda pozytywnie końcowy egzamin, będzie mógł robić specjalizację w ramach rezydentury". - Chcieliśmy dotrzymać słowa, niestety obecny minister stwierdził, że są inne priorytety, wymieniał, że tym priorytetem jest niewątpliwie 500 plus - kontynuowała.
- Ja dzisiaj zwracam się do pani premier - apelowała Kopacz. - To dziecko, ta rodzina, którą pani tak hołubi w tej chwili, też od czasu do czasu choruje. I powinno mieć odpowiednią opiekę medyczną, dlatego to na panią spada odpowiedzialność dzisiaj za to, co się dzieje z tymi młodymi lekarzami, którzy nie mają możliwości kontynuowania rozmów i negocjowania z ministrem zdrowia - argumentowała była premier.
"Panie ministrze, to jest pana praca"
Z kolei były minister zdrowia Bartosz Arłukowicz zaapelował do ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła. - Panie ministrze, to jest pana praca, proszę spotkać się z lekarzami rezydentami razem z ministrem finansów i przedstawicielem pani premier, bądź samą panią premier, i rozwiązać ten problem - mówił.
- Nie jest rolą ministra zdrowia chowanie się przed protestującymi, tylko negocjowanie. Wzywamy pana do pracy - apelował.
Wtórowała mu Ewa Kopacz, która dodała: - Panią premier wzywamy do tego, żeby nie udawała, że nie ma ministra zdrowia. Jeśli rzeczywiście go nie ma, to niech przejmie jego funkcje.
"Nie ma co się dziwić" protestom lekarzy rezydentów
Wcześniej Paweł Kukiz w RMF FM powiedział, że polska służba zdrowia wygląda fatalnie. Ocenił, że "nie ma co się dziwić" protestom lekarzy rezydentów. - Fizjoterapeuta po studiach zarabia 1300 złotych na rękę, 1300 złotych. Jak podnoszą się głosy: a on sobie potem dorabia po pracy. No tak, tylko te osiem godzin pracy to jest naprawdę ciężka praca. Ja miałem okazję obserwować to w szpitalu - zaznaczył.
Kukiz przypomniał sytuację, kiedy "trafił do szpitala w momencie, kiedy to już był ostatni dzwonek". - Przede wszystkim papierochy, Red Bulle, po dwie, trzy godziny snu - wymieniał Kukiz.
- Non stop praca, Sejm, koncerty charytatywne, rozjazdy, dom, obowiązki domowe, wszystko na raz. Za dużo tego wszystkiego - wyliczał Kukiz. Jak poinformował, w szpitalu przebywał pięć tygodni.
Pytany, czy będąc w szpitalu, był lepiej traktowany, niż inni pacjenci, odparł, że nie. - Jedyna lepszość mogła polegać na tym, że miałem pojedynczą celę - podkreślił. - Dwóch plasterków ogórka więcej nie dostawałem - żartował.
"Zawierajcie również żądania podwyższenia standardu obsługi pacjentów"
Polityk zwrócił się też do pracowników służby zdrowia i przedstawicieli zawodów medycznych. - Jeżeli robicie jakiekolwiek protesty, zresztą słuszne protesty, to zawierajcie w swoich postulatach, szczególnie płacowych, również żądania podwyższenia standardu obsługi pacjentów, czyli jeżeli chcecie na przykład plus 10 złotych (...) za godzinę pracy, zażądajcie podniesienia do 10 złotych, czy 14 stawki żywieniowej dla pacjenta. Macie wtedy wsparcie obywateli. To jest taka moja rada dla wszystkich i trzymam za was bardzo mocno kciuki - apelował Kukiz.
Spotkanie bez rezultatu
W ubiegłym tygodniu, w środę wieczorem odbyło się spotkanie rezydentów i ministra Radziwiłła, rozmowy nie przyniosły jednak rezultatu. Obie strony zapewniły po nim, że są gotowe na dalsze rozmowy.
Z kolei w czwartek rektor Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego profesor Mirosław Wielgoś skierował pismo do rezydentów i ministerstwa zdrowia, w którym zaproponował, by WUM stał się platformą do rozmów pojednawczych pomiędzy stronami sporu oraz rozważenie możliwości włączenie Rzecznika Akademickiego WUM w rozmowy pomiędzy protestującymi a Ministerstwem Zdrowia. Rektor nie jest stroną sporu, ale protest głodowy medyków odbywa się na terenie Dziecięcego Szpitala Klinicznego.
Rzeczniczka prasowa WUM poinformowała w sobotę w komunikacie, że takie rozmowy odbyły się w piątek i sobotę. Nie przedstawiono jednak po nich żadnego komunikatu. W sobotę w Warszawie i Wrocławiu odbyły się pikiety poparcia dla protestu lekarzy rezydentów.
Minister Radziwiłł wielokrotnie zapewniał, że nakłady na służbę zdrowia rosną, a w 2017 roku zostanie na ten cel przeznaczone prawdopodobnie 4,73 procent PKB. W resorcie zdrowia trwają prace nad projektem ustawy gwarantującej systematyczny wzrost finansowania ochrony zdrowia, tak by w 2025 roku osiągnął on poziom 6 procent PKB.
Pensje rezydentów mają też systematycznie wzrastać zgodnie z obowiązującą od sierpnia ustawą o minimalnym wynagrodzeniu w służbie zdrowia. Ponadto MZ przedstawiło projekt rozporządzenia, w którym zaproponowało dodatkowe 1,2 tysiąca złotych dla osób, które rozpoczną rezydenturę na wskazanych przez MZ specjalizacjach, w których brakuje lekarzy.
Autor: MKK,kb//now / Źródło: TVN24, PAP