Prezydent chce "mediować" i "godzić" rząd z PiS-em w sprawie euro, ale jego dobre chęci mogą nie wystarczyć. Prawo i Sprawiedliwość nie zamierza bowiem bić brawa premierowi, za rezygnację z kategorycznego do tej pory stanowiska w sprawie terminu przyjęcia europejskiej waluty i słowami sekretarza generalnego PiS zaznacza, że "to tylko dowód na błędy rządzących i rację PiS-u".
Joachim Brudziński podkreślał w TVN24, że jego partia nie będzie straszyć Polaków kryzysem gospodarczym, ale deklaracja ta wcale nie oznacza kłaniania się w pas poszczególnym ministrom rządu. - W żadnym kraju opozycja nie będzie biła braw, gdy rząd popełnia błędy - zaznaczał poseł.
Nie chcą zrobić "kuku"
Za jeden z takich błędów Brudziński uważa namawianie Polaków do tego, by nasz kraj jak najszybciej znalazł się w strefie euro. Brudziński jednoznacznie ocenia też ostatnią zmianę nastawienie premiera i jego deklaracje, że nie będzie się dłużej upierał przy twardej dacie wejścia Polski do strefy. - To potwierdza, że PiS miało racę od samego początku, kiedy mówiło, że te terminy, o których wspominał Donald Tusk są nierealne - przekonywał sekretarz generalny Prawa i Sprawiedliwości.
Brudziński odpierał jednocześnie zarzuty o to, że jego partia próbuje "ugrać coś" na kryzysie i celowo w związku z tym podkreśla jak miażdżące dla gospodarki mogą być jego skutki. - Myślę, że ludzie są wystarczająco wystraszeni tym, co dzieje się wokół nich, a nie słowami polityków. (...) Proszę nie bać się PiS , bo my naprawdę nie chodzimy z chęcią zrobienia komuś "kuku" - zapewniał w "Poranku TVN24".
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24