PiS chce zmian w ordynacji w wyborach samorządowych. Wprowadzona miałaby zostać m.in. zasada, że funkcję wójta, burmistrza czy prezydenta miasta, można pełnić przez maksymalnie dwie kadencje. Politycy opozycji podkreślają, że jeśli takie zmiany weszłyby w życie, to samorządowcy sprawujący swoje funkcje od dawna także powinni mieć prawo do kandydowania.
Jarosław Kaczyński podczas spotkania z pomorskimi samorządowcami w Gdańsku zapowiedział zmiany w ordynacji wyborczej. Prezes Prawa i Sprawiedliwości przyznał, że chciałby zmienić granice okręgów i skrócić, do dwóch, kadencje wójtów, burmistrzów oraz prezydentów miast.
Politycy komentują
Politycy opozycji uważają, że można rozmawiać o zmianach w ordynacji, ale nie można uchwalić takiego prawa, które uniemożliwiałoby start w najbliższych wyborach samorządowym tym samorządowcom, którzy piastują swój urząd od dwóch i więcej kadencji.
- Jeżeli mamy rozmawiać o kadencyjności to do przodu, a nie do tyłu. To znaczy prawo nie może działać wstecz. Nie można drogą takiego widzimisię wyeliminować (samorządowców - red.) z prawa ubiegania się o mandat, które przynależy każdemu Polakami z prawami wyborczymi - ocenił Andrzej Halicki z Platformy Obywatelskiej.
- Jeżeli pomysłem PiS dla wprowadzenia tych zmian jest wyczyszczenie tych prezydentów, którzy rządzą trzecią, czwartą, piątą kadencję to jesteśmy zdecydowanie przeciwni tego na pewno nie poprzemy. Naszym pomysłem jest opcja zerowa, czyli wszyscy mają prawo w 2018 roku wystartować i sprawować kolejne dwie kadencje, jeśli te zmiany wejdą w życie - komentował Michał Stasiński z Nowoczesnej.
- To wszystko, co proponuje prezes Jarosław Kaczyński to stare bajki. Już nie jeden raz opowiadał o zmianach w kadencji wyborczej. To jest tak naprawdę dowód na to, że PiS nie lubi, nie rozumie samorządów i chce zniszczyć demokrację lokalną, chce odebrać obywatelom możliwość decydowania o swoich małych społecznościach - uważa Jakub Stefaniak z Polskiego Stronnictwa Ludowego. - PiS chciałoby, żeby było jak w poprzednim systemie. KC PiS rozsyła dekret do wszystkich podległych mu jednostek, ta władza jest scentralizowana i tam jest tylko jedna droga: wykonać i do widzenia - dodaje.
- Największym problemem Polski jest to, że mamy klasę polityczną oderwaną od rzeczywistych problemów obywateli. Jeżeli moglibyśmy wprowadzić Jednomandatowe Okręgi Wyborcze to byłbym za tym, żeby wprowadzić je jutro, dlatego, że wtedy nie oglądalibyśmy takich cyrków jak przez ostatni miesiąc dlatego, że posłowie byliby w swoich okręgach i rozmawialiby wyborcami i pytali, co możemy dla was zrobić, a nie robili medialny show - mówił Stanisław Tyszka z Kukiz’15.
Autor: kło/sk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24