Działania funkcjonariuszy były nieprofesjonalne i mogły być "niezgodne z zasadami prawa" - mówią posłowie PiS o zatrzymaniu na początku września 752 kibiców Legii Warszawa. Na ich wniosek, w tej sprawie odbyło się nadzwyczajne posiedzenie sejmowych Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych oraz Sprawiedliwości i Praw Człowieka. PiS domaga się wyjaśnienia nieprawidłowości i pociągnięcia do odpowiedzialności winnych błędów.
Jednocześnie politycy Prawa i Sprawiedliwości zapewnili, że popierają działania funkcjonariuszy, mające na celu "rozprawienie się z chuliganami".
Jak podkreślił wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Spraw Wewnętrznych i Administracji Jarosław Zieliński z Prawa i Sprawiedliwości, z relacji niektórych zatrzymanych kibiców wynika, że akcja policji została przeprowadzona niewłaściwie. Posłanka PiS Beata Kempa powiedziała, że w kuluarach Sejmu "pojawiły się informacje", mające wskazywać na to, że akcja policji "była pokazówką".
Kastety i łańcuchy na bitwę kiboli
Wiceszef MSWiA Adam Rapacki zaprzeczył tym zarzutom i zapewnił, że akcja policji to były zdecydowane działania. - Decyzję podejmuje dowódca i komendant wojewódzki, a nie ja, czy minister Grzegorz Schetyna - powiedział Rapacki. - Absolutnie tę decyzję popieramy - dodał.
Wiceszef MSWiA powiedział, że celem zatrzymanych osób były starcia z kibicami Polonii, a nie oglądanie meczu.
Jak dodał, dowodem na to są zarekwirowane przedmioty - ochraniacze na zęby, jakich używają bokserzy, kastety, metalowe łańcuchy.
Politycy PiS ramię w ramię z kibicami
Wcześniej w środę, politycy PiS zwołali w tej sprawie konferencję w Sejmie.
Wzięli w niej udział także przedstawiciele Stowarzyszenia Kibiców Legii Warszawa. Skarżyli się oni na zbyt brutalne i według nich nieadekwatne do sytuacji traktowanie przez policję.
Na początku września policja zatrzymała w Warszawie 752 kibiców zmierzających na mecz między Legią Warszawa a drugim stołecznym klubem Polonią. Osoby te były konwojowane przez policjantów na stadion Polonii przy ulicy Konwiktorskiej. Podczas tego konwoju doszło do zamieszek.
Łącznie 688 osobom postawiono zarzuty, w większości - czynnego udziału w zbiegowisku o charakterze chuligańskim. Wobec 454 osób zastosowano tzw. zakaz stadionowy, a 372 otrzymało dozór policyjny. 235 zatrzymanych dobrowolnie poddało się karze - przeważnie dwóch lat więzienia w zawieszeniu - CZYTAJ WIĘCEJ.
Nie wiedzieli kogo, więc wyłapali wszystkich?
Jak podkreślił wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Spraw Wewnętrznych i Administracji Jarosław Zieliński (PiS) podczas akcji dowództwo Komendy Stołecznej Policji skompromitowało się. Zieliński na poparcie swojej tezy przytoczył wypowiedź jej szefa inspektora Adama Mularza. - Podczas posiedzenia Komisji Spraw Wewnętrznych i Administracji na początku września mówił m.in.: "trudno było w godzinach wieczornych wyłuskać pojedynczych sprawców, więc postanowiliśmy zatrzymać wszystkich" - relacjonował Zieliński.
Według posła komendant powinien ponieść konsekwencje za takie podejście do interwencji oraz za nieprofesjonalnie przeprowadzoną akcję. Zieliński zaznaczył, że nie można stosować odpowiedzialności zbiorowej i karać zwykłych kibiców na równi z chuliganami. Jak podkreślił, wśród zatrzymanych 752 kibiców "nie było 752 bandytów".
Jako dowód przedstawił zdjęcia, na których wśród otoczonych kordonem funkcjonariuszy znajdują się starsi ludzie, kobiety, a nawet osoba niepełnosprawna.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24