Zamiast wysłać karetkę do Kamionki Małej pod Limanową, dyspozytor wysłał ją do Kamionki w powiecie nowosądeckim. Pacjent zmarł. Po roku postępowania prokuratura przyznaje, że dyspozytor popełnił błąd, ale pacjenta i tak nie udałoby się uratować.
58-letni mężczyzna miał się zakrztusić. Dyspozytor wysłał karetkę do wskazanej w zgłoszeniu miejscowości Kamionka. Na miejscu okazało się, że ratownicy nie są w stanie odnaleźć prawidłowo wskazanej ulicy.
- Dyspozytor popełnił błąd polegający na tym, że zaznaczył w systemie w momencie zgłoszenia niewłaściwą miejscowość w niewłaściwej gminie - mówi Waldemar Starzak z Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu.
Zamiast wysłać karetkę do Kamionki w powiecie limanowskim dyspozytor z Tarnowa wysłał ją w przeciwną stronę - do Kamionki w powiecie nowosądeckim. Te dwie miejscowości dzieli ok. 40 kilometrów.
Kiedy na miejscu pojawiła się kolejna karetka, wysłana już z Limanowej, okazało się, że pacjent nie żyje.
Błąd dyspozytora
Dyspozytor miał zlekceważyć podpowiedź systemu, który informował, że w Małopolsce znajduje się więcej miejsc o takiej nazwie.
Prokuratura w Nowym Sączu po ponadrocznym postępowaniu przyznaje, że dyspozytor popełnił błąd, jednak postępowanie zostało umorzone.
- Biegli stwierdzili, że gdyby nawet tej zwłoki nie było i do chorego przyjechałaby właściwa karetka, szanse jego uratowania były praktycznie zerowe - wyjaśnia Starzak.
Kolejny taki przypadek
Sprawa budzi jednak kontrowersje, bo to nie pierwszy w Małopolsce przypadek błędu dyspozytora. Cztery lata temu w województwie zlikwidowano Powiatowe Dyspozytornie Pogotowia i w ich miejsce wprowadzono dwie - w Krakowie i Tarnowie.
- Reorganizacja sprawiła, że o wysłaniu zespołu medycznego decydują ludzie, którzy mogą nie znać tego terenu - mówi dziennikarz portalu Limanowa In Przemysław Antkiewicz.
Już w pierwszych miesiącach od uruchomienia systemu doszło do pomyłek. Jedna z najpoważniejszych dotyczyła pacjenta z zawałem serca z Niepołomic. Dyspozytor wysłał do niego karetkę oddaloną o 12 kilometrów, choć najbliższa znajdowała się kilkadziesiąt metrów od domu pacjenta.
- W tym samym czasie, na stacji pogotowia w Niepołomicach stacjonowała karetka podstawowa gotowa do wyjazdu, która nie została zadysponowana - mówił Bogusław Pilch ze stacji pogotowia w Niepołomicach.
Do podobnych sytuacji dochodziło co najmniej kilkanaście razy. Zespoły ratunkowe narzekały na przestarzały system teleinformatyczny i centralizację dysponowania karetkami.
Zmarła też żona
Po kolejnych kontrolach winą obarczano jednak załogi karetek bądź samych dyspozytorów. W sprawie nieprawidłowego zadysponowania karetki do Kamionki Małej nikt nie usłyszy zarzutów. Prokuratura zajmuje się jednak okolicznościami, w jakich zmarła żona pacjenta.
- Skarżyła się na ból w klatce piersiowej i w wywiadzie podała rzeczywiście stres związany ze śmiercią męża - mówi Mariusz Bobula, zastępca dyrektora szpitala w Limanowej.
Kobieta zmarła na oddziale ratunkowym limanowskiego szpitala. Jeszcze dzisiaj zarzuty w tej sprawie ma usłyszeć jeden z lekarzy.
Autor: mw/kk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24