Sąd Apelacyjny w Warszawie zadecyduje, czy Marian Jurczyk otrzyma 300 tysięcy złotych odszkodowania. Legenda szczecińskiej Solidarności domaga się zadośćuczynienia za straty i krzywdę moralną, jakich miał doznać po wyroku uznającym, że dopuścił się "kłamstwa lustracyjnego".
Niemal 250 tys. zł to odszkodowania (wraz z odsetkami) za dochody, jakie otrzymywałby z pensji i diet do końca kadencji, gdyby nie stracił mandatu senatorskiego. Według jego adwokatów, wyrok uznający go za kłamcę lustracyjnego naruszył wizerunek Mariana Jurczyka i jego cześć, a także i wpłynął na pogorszenie stanu zdrowia.
- Zdeptano mój honor, godność, straciłem część przyjaciół i rodziny, a także zdrowie. Moje życie zostało przegrane. Wiążę to przede wszystkim z lustracją - mówił w maju przed sądem były lider "Solidarności".
Z argumentacją Mariana Jurczyka nie zgadza się radca prawny Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa, która w sądach broni interesów Skarbu Państwa - i wnosi o oddalenie pozwu. Prokuratoria uważa, że Jurczyk nie wykazał zasadności swych roszczeń. Podkreśla też, że wyrok w sprawie lustracyjnej z 2000 roku nie został przez Sąd Najwyższy uznany za "wydany z rażącym naruszeniem prawa". Dopiero to, według Prokuratorii Generalnej, pozwalałoby Marianowi Jurczykowi skutecznie dochodzić odszkodowania.
Agent, nie-agent
W marcu 2000 r. Sąd Lustracyjny, na wniosek Rzecznika Interesu Publicznego stwierdził, że Marian Jurczyk zataił, iż w połowie lat 70. SB groźbą śmierci zmusiła go do współpracy. Prawomocne uznanie za "kłamcę lustracyjnego" oznaczało, że na 10 lat stracił on dostęp do urzędów publicznych i mandat senatora.
W październiku 2001 r. Sąd Najwyższy zwrócił sprawę Sądowi Lustracyjnemu, który w czerwcu 2001 r. ponownie prawomocnie orzekł, że Jurczyk był agentem. W październiku 2002 r. Sąd Najwyższy oczyścił go jednak z zarzutu agenturalności, uznając, że jego współpraca z SB nie była tajna, a informacje, które przekazywał SB, nie miały "wartości operacyjnej".
Utraty mandatu senatora nie można było jednak już cofnąć (wkrótce potem ustawę lustracyjną zmieniono tak, że utrata mandatu następuje dopiero po wyroku SN o "kłamstwie lustracyjnym").
Konkurent Lecha Wałęsy
Marian Jurczyk brał udział w robotniczych protestach w grudniu 1970 r. W sierpniu 1980 r. kierował strajkiem w stoczni szczecińskiej i w regionie. 30 sierpnia podpisał porozumienie ze stroną rządową.
Był liderem "S" na Pomorzu Zachodnim i na I Zjeździe "Solidarności" toczył z Lechem Wałęsą walkę o przywództwo w związku. Internowany w stanie wojennym, znalazł się wśród siedmiu działaczy związku, których w 1982 r. aresztowano pod zarzutem działań "na szkodę państwa". Wyszedł na wolność w 1984 r., na mocy amnestii.
Pod koniec lat 80. był wśród liderów "Solidarności", którzy nie uznawali prawa Wałęsy do powoływania nowych władz związku. Był przeciwnikiem "Okrągłego Stołu". W 1990 r. założył konkurencyjny wobec "S" związek zawodowy "Solidarność '80". Po rozłamie w 1994 r. stanął na czele nowego związku, utworzonego przez część działaczy "S-80". W wyborach parlamentarnych w 1997 r. zdobył mandat senatora z woj. szczecińskiego.
Dwukrotnie był prezydentem Szczecina - od 1998 do 2000 r. oraz - już po utracie mandatu senatora - od 2002 do 2006 r. (wybrany wyborach bezpośrednich przez mieszkańców miasta).
Źródło: Polskie Radio Szczecin
Źródło zdjęcia głównego: tvn