"Polska zawsze z należytą czcią i troską otaczała i otacza opieką mogiły wszystkich poległych żołnierzy, jeńców wojennych i internowanych, niezależnie od ich narodowości i okoliczności, w jakich znaleźli się na naszym terytorium" - napisano w niedzielnym komunikacie polskiego MSZ w odpowiedzi na rosyjskie protesty związane z usunięciem pomnika generała Iwana Czerniachowskiego w Pieniężnie.
W czwartek na polecenie władz miejskich Pieniężna (woj. warmińsko-mazurskie) z pomnika Czerniachowskiego w Pieniężnie usunięto jego metalowe popiersie. Wcześniej gmina uzyskała w starostwie powiatowym w Braniewie formalne pozwolenie na rozbiórkę.
Burmistrz Pieniężna Kazimierz Kiejdo powiedział, że zdecydował się na demontaż w czwartek, by nadać temu symboliczne znaczenie. - Jest 17 września, to doskonała okazja, żeby w ten choćby sposób uczcić pamięć ofiar sowieckiej agresji z 1939 roku - wyjaśnił.
MSZ Rosji wyraziło "stanowczy protest", wezwało też ambasador RP w Moskwie Katarzynę Pełczyńską-Nałęcz. Na stronie ambasady Rosji w Polsce zamieszczono oświadczenie w sprawie usunięcia pomnika w Pieniężnie. "Wiele razy ostrzegaliśmy stronę polską, iż podobne działania godzą w najbardziej delikatne uczucia naszego narodu i nie mogą pozostać bez najpoważniejszych konsekwencji dla stosunków rosyjsko-polskich. Niestety, polscy partnerzy wolą nas nie słuchać. To jest ich wybór – wychodzimy z tego, że oni całkowicie zdają sobie sprawę z własnej odpowiedzialności za podejmowane decyzje" - napisano w oświadczeniu rosyjskiego MSZ.
W niedzielę do mediów trafiło oświadczenie polskiego ministerstwa spraw zagranicznych, w którym podano, że strona rosyjska była informowana o procedurze usunięcia pomnika gen. Czerniachowskiego. Dodano też, że sam generał "walczył przeciw hitlerowskim Niemcom, ale zwalczał też polskie podziemie niepodległościowe".
Kto cierpi na historyczną amnezję?
Rosjanie w wypowiedziach i komunikatach po usunięciu pomnika wypominali Polakom krótką i wybiórczą pamięć historyczną. "Za niedopuszczalne i całkowicie bezpodstawne uznajemy stwierdzenia o rzekomej historycznej amnezji władz RP i tworzeniu gruntu dla odrodzenia nazizmu, które zabrzmiały w dniu 17 września, gdy obchodziliśmy 76. rocznicę napaści ZSRR na Rzeczpospolitą Polską dokonanej na podstawie tajnego protokołu między władzami dwóch totalitarnych reżimów - Związku Radzieckiego i hitlerowskich Niemiec. Uporczywe pomijanie tego niezaprzeczalnego faktu przez stronę rosyjską traktujemy jak chroniczny przypadek amnezji historycznej i przejaw skrajnego cynizmu” - odpowiedział na te zarzuty polski MSZ.
"Ukrywanie prawdy o historii II wojny światowej przed społeczeństwami, które zapłaciły nader wysoką cenę za zwycięstwo nad nazizmem i były ofiarą zbrodniczych systemów totalitarnych, jest przejawem nie tylko braku rzeczywistego szacunku wobec bohaterów lecz przede wszystkim próbą skrajnej manipulacji przeszłością" - nawiązał polski MSZ do zarzutów o manipulowanie przeszłością przez stronę Polską.
Przypomniano też wojenne i powojenne dokonania radzieckiego generała - "Po wkroczeniu Armii Czerwonej na ziemie polskie gen. Czerniachowski uczestniczył wraz z NKWD w podstępnych aresztowaniach miejscowych dowódców AK. Część z nich zginęła w potajemnych egzekucjach".
MSZ: współczesna Rosja coraz częściej staje po stronie tych, którzy wtrącali do łagrów
Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych przypomniało też o obchodach 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej na Westerplatte, na których gościł ówczesny premier Rosji Władimir Putin.
"Pamiętamy o przytoczonym wówczas cytacie węgierskiego pisarza Sandora Maraia, że 'żołnierz radziecki mógł przynieść wyzwolenie, ale nie mógł przynieść wolności innym narodom, bowiem sam nie był wolny'. Ówczesny premier Rosji Władimir Putin zgodził się z tym zdaniem. Zwrócił uwagę, że wysuwając pretensje wobec Rosji zapomina się, iż 'w ZSRR byli zarówno ci, którzy wtrącali do łagrów, jak i ci, którzy w nich siedzieli'. Wyrażamy żal, że współczesna Rosja coraz częściej staje po stronie tych pierwszych i gloryfikuje ich, chociaż to sam naród rosyjski był największą ofiarą stalinowskiego totalitaryzmu" - napisano w oświadczeniu polskiego MSZ.
"Polska zawsze z należytą czcią i troską otaczała i otacza opieką mogiły wszystkich poległych żołnierzy, jeńców wojennych i internowanych, niezależnie od ich narodowości i okoliczności, w jakich znaleźli się na naszym terytorium" - podkreślił MSZ w swoim oświadczeniu.
"Ani strona radziecka, ani strona rosyjska jak dotąd nie wykazały zainteresowania godnym upamiętnieniem 800 tys. żołnierzy Armii Czerwonej zamordowanych przez niemieckich nazistów w czasie II wojny światowej jako jeńcy wojenni w latach 1941-45 i pochowanych na terytorium dzisiejszej RP" - zwróciło uwagę polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
"Wszystko jest zgodne z prawem, prawo trzeba szanować"
W niedzielę w Kielcach na temat sprawy likwidacji pomnika w Pieniężnie wypowiedział się szef polskiej dyplomacji. Grzegorz Schetyna stwierdził, że prawo nie zostało złamane.
- Kwestia pomników upamiętniających różnych dowódców, żołnierzy, nawet tych z kontrowersyjnymi nazwiskami, to wszystko jest w domenie samorządów. Czy to jest pomnik na warszawskiej Pradze, czy ten pomnik w Pieniężnie. To Rada Miasta, burmistrz, decydują jaki jest ich los. To jest zgodne z umową z 1994 roku, którą mamy z Federacją Rosyjską. Dzisiaj ta sprawa jest też wpisana w trudne relacje z Rosją. Tu wszystko jest zgodne z prawem, prawo trzeba szanować - powiedział Schetyna pytany o kontrowersje wokół likwidacji pomnika w Pieniężnie.
Autor: PM/tr / Źródło: PAP