Rodzice 4-miesięcznej dziewczynki, która zmarła z powodu nieleczonej ospy, staną przed sądem za narażenie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do Sądu Rejonowego w Stalowej Woli (woj. podkarpackie).
Anna Romaniuk, zastępca prokuratora okręgowego w Tarnobrzegu, poinformowała, że choć rodzice wiedzieli, że Agnieszka choruje na ospę, którą wcześniej przechodzili jej starsi bracia, nie poszli z dzieckiem do lekarza, przez co nie zapewnili jej odpowiednich warunków leczenia.
Pijana karmiła piersią
Tarnobrzeska prokuratura oskarżyła matkę dziewczynki jeszcze o to, że karmiła nowonarodzone dziecko piersią gdy była pijana; miała prawie dwa promile alkoholu w organizmie. W związku z tym postawiono jej drugi zarzut narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Myśleli, że sama wyzdrowieje
Rodzice przyznali się do zarzucanych czynów. Z ich wyjaśnień wynika, że wiedzieli, iż córka choruje na ospę wietrzną. Myśleli jednak, że Agnieszce choroba sama minie, tak jak minęła starszym synom. Romaniuk dodała, że córka była wcześniakiem; miała niedobór odporności i niedobór masy ciała. Ponadto w mieszkaniu, które ogrzewano jednym piecem, było zimno. W dniu, kiedy zmarło dziecko, temperatura w pokoju, gdzie było niemowlę, wynosiła zaledwie 11 stopni. Prokurator zastrzegła, że zdaniem biegłych, sama temperatura nie przyczyniła się do śmierci dziewczynki, ale cały splot wydarzeń. Ponadto biegli uznali, że gdyby dziecko trafiło do lekarza, i w rezultacie do szpitala, prawdopodobnie by przeżyło.
Chcą dobrowolnie poddać się karze
Za zarzucane rodzicom Agnieszki czyny grozi od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności. Oskarżeni wyrazili chęć dobrowolnego poddania się karze. Jej wymiar uzgodniony z prokuratorem wynosi dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć - w przypadku matki, oraz rok i 10 miesięcy w zawieszeniu na cztery lata dla ojca. Ponadto przez cały okres zawieszenia oboje mieliby pozostawać pod dozorem kuratora sądowego.
Dziecko nie dawało oznak życia
Do śmierci niemowlęcia doszło w lutym 2012 r. Policję powiadomiło pogotowie ratunkowe, wezwane przez 27-letnią matkę. Miała ona rano zauważyć, że dziecko nie daje oznak życia. Mimo reanimacji, podjętej przez ratowników, nie udało się uratować życia niemowlęcia. W momencie śmierci dziecka w domu przebywało troje dorosłych: rodzice i dziadek, oraz dwóch synów w wieku 5 i 6 lat. Dorośli byli trzeźwi. Dwóch starszych braci Agnieszki - decyzją sądu - trafiło do domu dziecka.
Autor: db//bgr / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24