- W 1991 roku nie było żadnych rozmów z Donaldem Tuskiem na temat odsunięcia Lecha Wałęsy od władzy - powiedział we wtorek Jarosław Kaczyński. - Tusk to był wtedy za mały człowiek do takich rozmów - dodał prezes PiS.
W ten sposób szef PiS odniósł się do stwierdzenia premiera, jakoby w 1991 roku J. Kaczyński miał go namawiać do współpracy przy odsuwaniu ówczesnego prezydenta od władzy. (CZYTAJ WIĘCEJ)
- To jest tak, jak z tym słynnym pistoletem przed ostatnimi wyborami. Przypomnę, że miałem go (Tuska) straszyć, też w 1991 roku, w windzie - stwierdził Kaczyński.
- Nie straszyłem go pistoletem, nie proponowałem niczego takiego choćby dlatego, że widziałem jak pokorny wobec Lecha Wałęsy był rząd Jana Krzysztofa Bieleckiego. To po prostu nie byli ludzie z tego piętra, z którymi można było rozmawiać. Zdecydowanie zbyt niska półka. Donald Tusk (...) wtedy to był dużo za mały człowiek do takich rozmów - dodał prezes PiS.
"Nie mam nic wspólnego z książką IPN"
Wiedziałem oczywiście od bardzo dawna, jeszcze chyba przed Sierpniem 1980 roku, że o Lechu Wałęsie krążą takie plotki. Jarosław Kaczyński o publikacji IPN-u
Jak podkreślił Kaczyński, ani on, ani PiS nie ma nic wspólnego z powstaniem książki IPN. - To książka przykra dla każdego, kto działał w "Solidarności", w tym także dla mnie samego - powiedział.
- Wiedziałem oczywiście od bardzo dawna, jeszcze chyba przed Sierpniem 1980 roku, że o Lechu Wałęsie krążą takie plotki. Później krążyły, kiedy był przewodniczącym "Solidarności". Później sprawa znów wróciła bardzo intensywnie, kiedy miał zostać prezydentem i wielokrotnie do mnie docierała - także ze strony tych środowisk, które dziś niezwykle zaciekle Wałęsy bronią - powiedział Kaczyński.
Szef PiS wziął udział w konferencji "Inteligencja akademicka wobec wyzwań dla Polski", która we wtorek odbyła się w Poznaniu.
Źródło: PAP, tvn24.pl