- Największym zagrożeniem w 1918 r. było to, że Polacy zakleszczą się w partyjnej rywalizacji. Całe szczęście starczyło wyobraźni prawdziwym mężom stanu, którzy zrozumieli, że trzeba zbudować państwo - powiedział w TVN24 prof. Tomasz Nałęcz, były doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego.
11 listopada 1918 r. Rada Regencyjna przekazała Józefowi Piłsudskiemu władzę wojskową i naczelne dowództwo podległych jej wojsk polskich. Tego samego dnia Niemcy podpisały zawieszenie broni kończące I wojnę światową. Po ponad 120 latach Polska odzyskiwała niepodległość. Były doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego prof. Tomasz Nałęcz podkreślił że, wojna skończyła się pogromem zaborców, ale też wewnętrznym chaosem.
Podkreślił, że - jak czas pokazał - kapitałem była gotowość do wspólnego budowania Polski. Zwrócił jednak uwagę, że wówczas w listopadzie nie było pewne, że Polacy będą razem zgodnie budowali własne państwo.
Zagrożeniem partyjna rywalizacja
Jak mówił prof. Nałęcz, największym zagrożeniem było to, że "zakleszczą się w partyjnej rywalizacji". - Były pierwsze dni listopada. Każdy z obozów - przede wszystkim piłsudczycy i narodowi demokraci chcieli mieć monopol na budowanie państwa. Całe szczęście starczyło wyobraźni prawdziwym mężom stanu - mówię tutaj o Piłsudskim, Dmowskim, Witosie, Daszyńskim, czyli o tych liderach różnych obozów politycznych, którzy zrozumieli, że trzeba zbudować państwo. Że jak się zacznie przede wszystkim walczyć z politycznym przeciwnikiem i zawłaszczać niepodległość tylko na swój partyjny sztandar, to będzie nieszczęście. Dzięki Bogu do tego nie doszło - mówił.
Podkreślił, że siłą Polski był entuzjazm niepodległości, porozumienie i rezygnacja z rywalizacji.
- Panował entuzjazm wojowania o własne państwo, stąd tak wiele udało się osiągnąć - dodał prof. Nałęcz.
Autor: js/kk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24