Wrocławska klinika hematologii ma wstrzymać przyjmowanie dzieci zakwalifikowanych do przeszczepu szpiku. Powód? Brak pieniędzy. Narodowy Fundusz Zdrowia wstrzymał wypłaty za zaległe leczenie. Według lekarzy wynika to z limitów, które NFZ nakłada na szpital, a które zakładają, że szpital może przyjąć mniejszą liczbę pacjentów niż szpital w rzeczywistości przyjmuje.
Polecenie, by wstrzymać przyjęcia chorych dzieci otrzymała w poniedziałek Alicja Chybicka, kierownik wrocławskiej kliniki hematologii dziecięcej oraz Kazimierz Kuliczkowski, kierownik kliniki hematologii, nowotworów krwi i transplantacji szpiku. Wydał je dyrektor Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 1 we Wrocławiu.
Jak tłumaczy Chybicka, dyrektor otrzymał z NFZ pismo, w którym Fundusz odmawia wypłaty środków za zaległe leczenie ratujące życie dzieci. Suma jest niebagatelna – wynosi 4 mln zł.
Czekają w kolejce na leczenie
Chybicka odmówiła wykonania polecenia dyrekcji. Jak mówi, zdaje sobie sprawę z ciężkiej sytuacji szpitala, ale w leczeniu dzieci chorych na nowotwory szpiku ważny jest każdy dzień. - Niepodjęcie leczenia może oznaczać dla młodych ludzi śmierć - podkreśla kierownik wrocławskiej kliniki hematologii dziecięcej.
Chybicka poinformowała o sprawie minister zdrowia Ewę Kopacz. Nie otrzymała jednak żadnych wiążących deklaracji odnośnie rozwiązania problemu.
- My, żeby być w zgodzie zasadami prawnymi i etycznymi, nie możemy pomocy odmówić, a jednocześnie, pieniędzy żeby pomagać nie ma – mówiła Alicja Chybicka.
Są limity i ich nie ma
We wtorek popołudniu odbyła się konferencja prasowa, na której obecni byli: dyrektor SPSK nr 1 Andrzej Zdeb, prof. Alicja Chybicka oraz prof. Kazimierz Kuliczkowski.
Kazimierz Kuliczkowski wyjaśniał dziennikarzom jak wygląda dofinansowanie szpitala przez Narodowy Fundusz Zdrowia.
- Ja mam 70 pacjentów rocznie. A fundusz zakłada limity i mi mówi, że ja mogę przyjąć 35 osób w roku, czyli ci którzy zachorują do pierwszej połowy mogą liczyć na wyleczenie. A następni już nie. Bo NFZ założył, że ja mogę 35 na 70 osób wyleczyć. A kto na nieszczęście zachoruje w drugiej połowie roku? No to będzie trzeba umierać – tłumaczył.
W ostrych słowach podsumował też działalność NFZ'u.
- Czy są pieniądze? Ja myślę, że są, jak się przyglądam służbie zdrowia i sposobom finansowania. To się nazywa nieudolność, brak mądrości, żeby nie powiedzieć głupota – mówił kierownik kliniki hematologii.
Jego zdaniem, co roku poprzez media trzeba pieniądze wymuszać. We wrocławskim szpitalu problemy związane z limitami pojawiają się nie pierwszy raz.
- Co roku jest limit. Co ja mam zrobić, przyjdzie ktoś z białaczką, mam powiedzieć "Paszoł won"? Bo jest limit? Jak ktoś ma czekać na operację upiększenia, to może rok zaczekać, ale na przeszczep? To się nazywa eutanazja. Papież zabrania eutanazji, a tutaj eutanazję katolicy robią - podsumował.
Według informacji uzyskanych przez dziennikarzy, NFZ twierdzi, że nie ma limitów.
- Ja słyszałam, że nie będzie limitów. A od września już nie ma pieniędzy. Dlaczego nie zrobić tego w normalny sposób. Podpisać taką umowę, żeby było. Na ratowanie życia powinny być pieniądze. Kontrakt powinien być podpisany taki, żeby tych pieniędzy starczyło do końca roku - krytykowała prof. Chybicka.
NFZ nie chce płacić
Dyrektor Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego Andrzej Zdeb mówił, że "zaczyna brakować środków na zapłaty za wykonane świadczenia". Katedrze którą kieruje prof. Chybicka, NFZ jest winny za ten tylko rok 4 mln złotych. Wobec kliniki prof. Kuliczkowskiego dług funduszu wynosi 3,6 mln. Dyrektor Zdeb poinformował, że "na dzień dzisiejszy zobowiązania NFZ-tu przekraczają 20 mln zł od 2008 roku".
Szpital złożył pozwy przeciwko funduszowi za rok 2008 i 2009. Według Zdeba, NFZ przyjmuje do wiadomości, że założone są sprawy, ale proponuje ugody tylko za część kwot.
- Myśmy powinni te pieniądze dostać. Zbyt długo się to powtarza, zadłużenie rośnie, więc nie są to pieniądze płacone. Powiem więcej, nie bardzo ma chyba NFZ ochotę zapłacić - powiedział dyrektor SPSK nr. 1.
Wrocławska klinika hematologii leczy pacjentów m.in. z chłoniakami, białaczkami i innymi ciężkimi nowotworami krwi. Na przyjęcie czeka kilkadziesiąt osób.
Źródło: tvn24