Bagażnik. Właśnie takie miejsce w samochodzie przypadło uczennicy jednej z białostockich szkół. W taką podróż zabrała dziewczynę… nauczycielka. Kobieta miała zawieźć swoje uczennice na zawody sportowe autobusem. Stało się jednak inaczej.
- To było bardzo bezmyślne zachowanie, które mogło doprowadzić do tragicznych skutków – nie ma wątpliwości Małgorzata Palanis, przedstawicielka Podlaskiego Kuratorium Oświaty. Na szczęście nic się jednak nie stało.
Białostocka nauczycielka miała zawieźć dziewięć uczennic na zawody siatkarskie. W protokole, oficjalnie - autobusem komunikacji miejskiej. – Napisała „autobus”, a na drugi dzień dowiedzieliśmy się, że pojechała samochodem osobowym, czy samochodami osobowymi – mówi Lech Szargiej, dyrektor Zespołu Szkół nr 6 w Białymstoku.
To było bardzo bezmyślne zachowanie, które mogło doprowadzić do tragicznych skutków. Małgorzata Palanis, Podlaskie Kuratorium Oświaty
Pomagał jeden z rodziców. Problem pojawił się, kiedy okazało się, że miejsc w autach jest osiem, a dziewczynek dziewięć. Dyrektor szkoły próbuje wyjaśnić okoliczności transportu. – Pewnie mało czasu było na dotarcie do miejsca zawodów – mówi Lech Szargiej i dodaje, że mogło zdarzyć się tak, iż nauczycielka powiedziała „niestety, jednej dziewczyny nie zabiorę, bo jest was za dużo”. – Ta pewnie powiedziała: ja mogę jechać proszę panią, mogę jechać i w bagażniku – tłumaczy dyrektor szkoły.
Policja o tragicznych wypadkach z pasażerami w bagażniku
To jest pani, która jest uwielbiana w tej szkole. Moja córka zawsze marzyła o tym, żeby mieć WF akurat z panią Beatą. matka jednej z uczennic
O tym, jak może skończyć się jazda w bagażniku, mówi Wojciech Pasieczny ze stołecznej drogówki. Chodzi o wypadek, w którym kierowca – obawiając się mandatu za przewożenie jednej osoby więcej – załadował pasażera do bagażnika. – W wyniku poślizgu, samochód obrócił się tyłem i bagażnikiem uderzył w latarnię – mówi Pasieczny. Jak dodaje, uderzenie nastąpiło w tę stronę, gdzie przebywający w bagażniku pasażer miał głowę. – Pasażer zginął na miejscu wypadku – puentuje.
Brak wyobraźni nauczycielki dziwi tym bardziej, że kobieta cieszy się dużym zaufaniem zarówno rodziców, jak i uczniów. – To jest pani, która jest uwielbiana w tej szkole. Moja córka zawsze marzyła o tym, żeby mieć WF akurat z panią Beatą – mówi matka jednej z uczennic.
Sama nauczycielka przeprasza za tę sytuację i mówi, że zrozumiała swój błąd.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24