Według matki Roberta Pazika - zabójcy Krzysztofa Olewnika - jej syn nie mógł popełnić samobójstwa. - Nie wierzę w to, za bardzo kochał życie - mówi kobieta "Dziennikowi". Pazika znaleziono powieszonego w celi w poniedziałek.
Robert Pazik dzwonił do matki kilka dni przed śmiercią. Według niej, nie usłyszał od rodziny niczego, co mogłoby go pchnąć do samobójstwa. - Mówił mi, jak bardzo mnie kocha i jak bardzo się boi. Nie wierzę, że to było samobójstwo, mój syn za bardzo kochał życie. Darek (brat - red.) był u niego tydzień temu, mówił, że przyniesie mu ciasto ode mnie, próbował podnieść na duchu - powiedziała "Dziennikowi" matka skazańca.
Według policji, niewykluczone, że wizyta brata i rozmowa z nim mogła wpłynąć na decyzję więźnia o samobójstwie. Pazik był bowiem w złym stanie psychicznym, miał depresję. Według przedstawicieli więziennictwa, nie można było jej zabronić. - Rodzina ma prawo do dwóch wizyt w miesiącu, to gwarantuje im prawo. Co mieliśmy powiedzieć bratu? Nie wejdzie pan, bo nie? - mówi gazecie rzecznik więziennictwa Luiza Sałapa.
O czym rozmawiali Pazikowie?
Widzenie przebiegło według standardowych procedur. Braci Pazików pilnował strażnik, nie słyszał jednak ich rozmowy. A jej treść mogła być kluczowa. - Pazik mógł usłyszeć coś takiego, co nim wstrząsnęło i popchnęło do samobójstwa, np. że rodzina ma przez niego kłopoty, albo że się od niego odwraca, ma go dosyć - mówi gazecie wysoki oficer Centralnego Biura Śledczego.
Wśród policyjnych hipotez jest i taka, że Pazik mógł być przymuszony do samobójstwa. Ktoś odpowiedzialny za porwanie i śmierć Krzysztofa Olewnika miałby szantażem zmuszać złapanych i skazanych porywaczy do samobójstwa, aby go nie wydali. Dowodów na to jednak nie ma.
Źródło: "Dziennik"
Źródło zdjęcia głównego: PAP