Samolot kpt. Marka Szufy był sprawny - do takiego wstępnego wniosku doszła prokuratura i przedstawiciele Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, którzy prowadzili w niedzielę oględziny rozbitej maszyny. W szczątkach odnaleziono też jedną kamerę. Wiadomo, że pilot miał w zwyczaju filmować swoje loty.
- Przeprowadzone oględziny nie ujawniły niesprawności maszyny - powiedziała Iwona Śmigielska-Kowalska, rzecznik płockiej prokuratury. Dodała, że na poniedziałek zaplanowano termin sekcji zwłok kpt. Szufy, która ma ustalić ostatecznie przyczyny jego śmierci. 57-letni pilot, który w wypadku podczas V Płockiego Pikniku Lotniczego doznał wielonarządowych obrażeń, zmarł w sobotę wieczorem w płockim szpitalu wojewódzkim.
Szczątki zabezpieczone w hangarze
Oględziny wydobytego z dna Wisły jeszcze w sobotę wieczorem wraku samolotu Christen Eagle II, przeprowadzili w hangarze lotniska w Płocku prokuratorzy i przedstawiciele Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
- W ramach prowadzonych czynności zabezpieczono dokumentację lotów wykonywanych podczas pokazów, a także dokumenty, które udało się wydobyć z wraku samolotu - powiedziała rzeczniczka. Dodała, że jeszcze w sobotę zostali przesłuchani w charakterze świadków organizatorzy pokazów lotniczych.
Katastrofa zarejestrowana na filmie?
Na kilka minut przed wypadkiem jeden ze spikerów pokazów informował publiczność, że na pokładzie samolotu kpt. Szufy były zamontowane kamery.
Z nieoficjalnych informacji PAP wynika, że mogły być nawet cztery. - Kapitan Szufa zamierzał filmować lot. Miał taki zwyczaj. Jeżeli były kamery, to były nieduże, ważące najwyżej 100 gram - przyznał rozmówca PAP.
W trakcie oględzin wraku samolotu, które trwały w niedzielę od rana do wieczora, znaleziono jedną kamerę rejestrującą lot. Wcześniej Śmigielska-Kowalska mówiła, że jeśli na pokładzie faktycznie znajdowały kamery, to nagrania z nich mogą być wskazówką dla badających okoliczności wypadku.
Prosto w wodę
W sobotę na zakończenie pierwszego dnia V Płockiego Pikniku Lotniczego samolot akrobacyjny Christen Eagle II N54CE pilotowany przez Szufę uczestniczył w slalomie i wyścigach Air Snake między pneumatycznymi pylonami ustawionymi na Wiśle.
Po zakończeniu wyścigów Szufa wykonał kilka elementów akrobacyjnych. Schodząc z wysokości nad poziom rzeki, maszyna uderzyła w lustro wody i rozbiła się. Po ok. 20 minutach ratownikom udało się wydobyć pilota i przewieźć go na plażę, gdzie przez ponad pół godziny zespół lekarzy przeprowadzał akcję reanimacyjną. Szufę reanimowano również w karetce, która odwiozła go do szpitala wojewódzkiego. O godzinie 19.20 kpt. Marek Szufa został uznany przez lekarzy za zmarłego.
Jak podały w komunikacie PLL LOT, kapitan Marek Szufa był jednym z najbardziej doświadczonych i uznanych pilotów w Polsce i na świecie. Z LOT-em związany był od 1979 roku. Od 20 lat był kapitanem samolotów typu Boeing 767.
Szufa był szybowcowym pilotem akrobacyjnym, byłym wicemistrzem świata i wieloletnim członkiem Kadry Narodowej. Był także pilotem samolotów akrobacyjnych - wielokrotnym wicemistrzem Polski i członkiem Kadry Narodowej. Pasją Szufy było modelarstwo samolotowe w klasie GIGANT F3M i F4G. W tej dyscyplinie był również wielokrotnym Mistrzem Polski - napisano w komunikacie PLL LOT.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP