- Nie powiedziałbym, że Lesław Maleszka był katem Stanisława Pyjasa. Ale dopuszczam możliwość, że go wystawił – stwierdził w TVN24 wicenaczelny „Gazety Wyborczej” Piotr Stasiński. Jak dodał, Maleszka zdradził również jego środowisko.
We wtorek i środę TVN emituje film „Trzech kumpli”, historię przyjaźni Pyjasa, Maleszki i Bronisława Wildstaina. Przyjaźni zakończonej tragicznie – Pyjas został zamordowany przez bezpiekę, a Maleszka okazał się konfidentem. (CZYTAJ WIĘCEJ)
- To dobry film, przejmujący. Oddziałuje na emocje, ale w takich sprawach trudno o brak emocji. Są tam pewne mielizny, jednak to nie jest najważniejsze. Film właściwie o Maleszce, nie o Pyjasie - chyba słusznie, bo to on najbardziej niesłychaną postacią – ocenił wicenaczelny „GW”. To w jego gazecie w latach 90-tych pracował Maleszka. W 2001 jego przeszłość ujawnił w „Rzeczpospolitej” Wildstein. Wtedy „Wyborcza” zakazała Maleszce publikacji, ale dalej pracował przy redagowaniu tekstów.
"Zatrzymaliśmy Maleszkę z litości"
- Nie było łatwo się na to zdecydować. Myśmy się od niego ostro odcięli, zabroniliśmy mu publikować, nie chcieliśmy go widywać, ale pozwoliliśmy pracować jako redaktor on line, z domu. Z litości – uznaliśmy, że to człowiek skopany, zdewastowany, nie chcieliśmy przykładać rękę do tego, by nie miał z czego żyć - tłumaczył Stasiński.
Jak dodał, „GW” też została przez byłego konfidenta potraktowana „dość paskudnie”. - On zdawał sobie sprawę, że to może wyjść na jaw i potwornie zaszkodzi firmie i etosowi. Dla nas ten rodzaj zdrady jest wyjątkowo ciężki.
"Jemu brakuje sumienia"
Stasiński nie chciał odpowiedzieć, czy film „Trzech kumpli” był bezpośrednią przyczyną zwolnienia Maleszki. Przyznał jednak, że niektóre sceny były dla niego szokujące. – Nie było właściwe momentu, żeby w tym człowieku obudziła się refleksja moralna, odruch sumienia. On wie, co słuszne, a co nie, ale żaden sposób, do dziś, nie widzę w nim skruchy. Jacek Kuroń mówił: obudźmy w nim sumienie, ale to bezskuteczne. To umysłowość, w którym tego elementu brakuje.
On wie, co słuszne, a co nie, ale żaden sposób, do dziś, nie widzę w nim prawdy przeżycia tego sumienia. Jacek Kuroń mówił: obudźmy w nim sumienie, ale to bezskuteczne, to umysłowość, w którym tego elementu brakuje Piotr Stasiński
Pytany, czy jego zdaniem Maleszka był pośrednio katem Pyjasa, odparł: - Nie użyłbym słowa: kat. Natomiast czy go wystawił? Tak, dopuszczam taką możliwość. Sam Maleszka dopuszczał taką możliwość – stwierdził. Zaznaczył jednak, że w filmie jest to „mocna hipoteza robocza”, która nie jest jednak dostatecznie potwierdzona.
"Co dalej z Maleszką? Nie nasz problem"
Według Stasińskiego, śmierć Pyjasa mogła być „wypadkiem przy pracy” – Bili, aż zabili i musieli zatrzeć ślady. Należy się starać, żeby to wyjaśnić. Jeśli mamy od czynienia ze sprawcami mordu, powinno być to oświetlone do samego dna, ale obawiam się, że to będzie trudne – zaznaczył.
Pytany, co dalej z Maleszką, z czego będzie żył, stwierdził: - Myśmy się o to troszczyli w swoim czasie, to już nie moja sprawa. Wystawiliśmy się przez to na niesłychaną krytykę. Dziś przyjmuję z ulgą, że już z nami nie jest. Chętnie dam mu na chleb, jak będę musiał, ale powinien sobie poradzić sam – uważa Stasiński.
kaw//gak
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Stasiński: dopuszczam możliwość, że Maleszka wystawił Pyjasa\TVN24