Były europoseł PiS Marcin Libicki, który odszedł z partii po doniesieniach medialnych na temat jego rzekomej współpracy z SB, nie skłamał w oświadczeniu lustracyjnym. Tak uznał w poniedziałek Sąd Okręgowy w Poznaniu. Polityk napisał w oświadczeniu, że nigdy nie był świadomym współpracownikiem wywiadu PRL.
Libicki wystąpił o autolustrację rok temu, po tym, jak w prasie pojawiły się informacje o jego wieloletniej współpracy z wywiadem. Na skutek tych informacji ówczesny europoseł PiS nie znalazł się na liście kandydatów tej partii w zbliżających się wyborach do Parlamentu Europejskiego. Libicki odpierał oskarżenia i na znak protestu sam zrezygnował z członkostwa w PiS.
W poniedziałek poznański sąd uznał, że były europoseł nie był świadomym współpracownikiem organów bezpieczeństwa państwa. Prokurator Biura Lustracyjnego poznańskiego oddziału IPN wniósł o wydanie orzeczenia, że Libicki złożył zgodne z prawdą oświadczenie.
Nie skłamał
Według informacji zebranych przez IPN, były europoseł miał być w 1966 roku "operacyjnie wykorzystywany" przez wywiad PRL. W 1981 roku odnotowano, że wywiad wykorzystywał Libickiego "z uwagi na posiadane kontakty w RWE (Radio Wolna Europa)". W publikowanych katalogach zachowały się też informacje na temat opozycyjnej działalności Libickiego.
Polityk podczas pierwszej rozprawy w styczniu skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień i nie chciał odpowiadać na pytania. Wcześniej, komentując zebrane przez IPN dokumenty, mówił, że był zarejestrowany bez swej wiedzy i zgody.
W piątek w sprawie polityka zeznawali przed sądem byli funkcjonariusze wydziału II SB Poznaniu, zajmującego się rozpracowywaniem osób mających kontakty z mieszkańcami Francji i krajów Beneluxu, nie przypominali sobie jednak Marcina Libickiego.
- To mogła być zbieżność inicjałów. Nie pamiętam z tamtych czasów ani pana Libickiego ani spraw, które są w pokazanych mi dokumentach - zeznał były funkcjonariusz SB Tadeusz R.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24