Lech Kaczyński zaprosił Radosława Sikorskiego do swojej salonki w samolocie, ale szef MSZ wolał lecieć z dziennikarzami. Obaj podróżowali do Kijowa na zaprzysiężenie Wiktora Janukowycza.
Do wspólnego udziału w uroczystości zaprzysiężenia prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza ministra Sikorskiego zaprosił Lech Kaczyński. Ten zaproszenie do samolotu przyjął, ale na rozmowę do salonki głowy państwa już nie poszedł. Propozycję podróżowania bliżej prezydenta zaakceptował natomiast Leszek Miller. Sikorski wolał zostać z dziennikarzami.
Prezydent - przy okazji wewnętrznej kampanii wyborczej w PO, która ma wyłonić kandydata na prezydenta - przypomniał swoje zastrzeżenia do Sikorskiego. To jest przypomniał, że je ma, szczegółów zdradzić nie chciał.
Listy ws. Sikorskiego
List w tej sprawie wysłał do niego premier. W odpowiedzi Lech Kaczyński napisał jedynie, że zastrzeżenia dotyczące Sikorskiego nie odbiegają od tych, o których mówił Tuskowi w listopadzie 2007 roku i są "wynikiem poważnych nieprawidłowości w trakcie pełnienia przez niego funkcji, zadecydowały o odwołaniu go ze stanowiska ministra obrony narodowej". Prezydent zadeklarował w nim, że jest gotów do ponownej rozmowy z Tuskiem na ten temat.
Premier z kolei stwierdził, że jest rozczarowany tą odpowiedzią. - Jeśli istnieje jakikolwiek zarzut pod adresem ministra Sikorskiego albo innej osoby publicznej trzeba mieć cywilną odwagę i o tym głośno mówić - dodał szef rządu.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, PAP