Na dzień przed śmiercią Wojciecha F. w jego celi przestała działać kamera obserwująca osadzonego, a sekcja zwłok porywacza Krzysztofa Olewnika wykazała, że był pod wpływem alkoholu i narkotyków - ustalili dziennikarze "Superwizjera" TVN.
Ciało domniemanego szefa gangu, który uprowadził i zabił Krzysztofa Olewnika, znaleziono w jego celi w czerwcu 2007 roku. W piątek w areszcie w Płocku powiesił się inny bandyta z tej grupy, skazany na dożywocie.
Według dziennikarzy "Superwizjera", na dzień przed śmiercią Wojciecha F. w jego celi przestała działać kamera, która go obserwowała. Sekcja zwłok wykazała, że w chwili śmierci był on pod wpływem alkoholu i narkotyków. Prokuratura jak dotąd nie potwierdza tych informacji. - Potwierdza tylko, że śledztwo w tej sprawie wciąż się toczy. Moim zdaniem, nie jest wcale przesądzone, że było to tak naprawdę samobójstwo - powiedział Robert Socha, reporter "Superwizjera" TVN.
Sałapa: kamera działała
Doniesieniom "Superwizjera" kategorycznie zaprzecza rzeczniczka Centralnego Zarządu Służby Więziennej Luiza Sałapa. - Cela była cały czas monitorowana. Kamera działała. Ale obraz z niej nie został zarejestrowany - mówiła w TVN24 Sałapa. Dlaczego? Rzeczniczka zaznaczyła, że prokuratura zabezpieczyła zarejestrowany obraz z korytarza. Ponadto wyjaśniła, że więzień, który się powiesił, przebywał na oddziale dla niebezpiecznych przestępców. - Cele na tym oddziale są cały czas monitorowane, ale zapis z kamer nie jest rejestrowany. Zapisany jest zapis z kamer z korytarza - mówiła Sałapa. - Z kamer z korytarza widać wejście do celi. Gdyby próbował wejść do niej ktoś nieupoważniony, kamery zarejestrowałyby to. Tymczasem nikogo tam nie widać - dodała.
Sałapa podkreśliła, że strażnika zaniepokoił obraz z kamery w celi. - Jego uwagę zwróciła dziwne ułożenie więźnia - stwierdziła. Jej zdaniem, oddziałowy mógł nie zauważyć, że więzień usiłuje się zabić, bo w tym samym czasie obserwował kilka cel.
Rzeczniczka Służby Więziennej potwierdziła natomiast, że w chwili śmierci F. był pod wpływem alkoholu i narkotyków. - W jego krwi wykryto alkohol i śladowe ilości amfetaminy - mówiła Sałapa. Podkreśliła, że przez cały tydzień jak i w dniu, kiedy F. popełnił samobójstwo, uczestniczył w czynnościach procesowych (zapoznawał się z aktami sprawy - od red.) CBŚ. - Przed popełnieniem samobójstwa więzień sporo czasu spędził poza zakładem. Cała wina na pewno nie leży po stronie więziennictwa - zaznaczyła Sałapa.
Sokołowski: CBŚ nie upija
- Centralne Biuro Śledcze nie stosuje podczas przesłuchań alkoholu i narkotyków - odpowiedział rzecznik KGP Mariusz Sokołowski, odpierając sugestię rzeczniczki więziennictwa, jakoby to Biuro mogło częściowo odpowiadać za samobójstwo F. - Jak bardzo pijany i pod wpływem narkotyków musiałby być więzień, żeby był pod ich wpływem w chwili samobójstwa? Zabił się około północy, a przesłuchanie przez funkcjonariuszy CBŚ zakończyło się w południe - stwierdził Sokołowski. - Oddaliśmy do więzienia człowieka, który nie był pod wpływem alkoholu. Co do narkotyków, nie wiem, ale to były śladowe ilości, więc trudno będzie wykryć, kiedy więzień je zażył - dodał.
Sokołowski zaznaczył, że Wojciech F. na kilka dni przed śmiercią zapoznawał się z dokumentacją postępowania, która potem miała zostać przekazana prokuraturze. - W tej sprawie wszystko było jasne. Mógł się dowiedzieć, jakie zarzuty będą mu postawione.
Socha: więziennictwo i CBŚ przerzucają na siebie winę
Dziennikarz "Superwizjera" Robert Socha stwierdził, że nie rozumie wyjaśnień policji i służby więziennej. - Informację o tym, że w celi Wojciecha F. popsuł się monitoring potwierdził oficjalnie pełnomocnik rodziny Olewników mec. Bogdan Borkowski. Ponadto w piątek rzecznik prokuratury okręgowej w Olsztynie Mirosław Orzechowski nie powiedział wprost, ale zasugerował, że kamera w celi Wojciecha F. się popsuła. Powiedział, że ten monitoring jest obecnie badany przez biegłych z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego w Warszawie. Skoro jest badany, to chyba coś jest nie w porządku - mówił w TVN24 Socha. - Śledztwo, które ma wyjaśnić okoliczności śmierci Wojciecha F., toczy się już 10 miesiąc. To też o czymś świadczy - dodał.
Jego zdaniem, służba więzienna i policja mają problem z wyjaśnieniem kwestii alkoholu i narkotyków w ciele Wojciecha F. – Odbijają między sobą piłeczkę. W jaki sposób Wojciech F. miał dostęp do alkoholu i narkotyków - nie wiadomo. Przez cały czas był pod opieką policji albo służby więziennej - podsumował Socha.
Kto upił gangstera?
Głos w sprawie zabrał też rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie. Zaprzeczył, jakoby cela feralnego dnia nie była monitorowana. - Monitoring był, tylko nie ma zapisu. Biegli badają taśmy z korytarza - wyjaśnił Mirosław Orzechowski. Podkreślił, że Wojciech F. nie był przesłuchiwany, a jedynie zapoznawał się z aktami sprawy. - Prokurator przy tych czynnościach nie był obecny - powiedział w TVN24 Orzechowski.
Przypomniał, że w przypadku samobójstwa więźnie rutynowo bada się krew denata. - Po wykryciu w jego ciele śladowych ilości alkoholu i narkotyków, w śledztwie pojawił się nowy wątek - mówił rzecznik Prokuratury. Jego zdaniem, "źródło, które podało więźniowi alkohol i narkotyki jest bardzo szerokie." - Niejednokrotnie rodzina próbuje takie środki przemycić więźniowi. Czasem ktoś chce je przekazać w paczce żywnościowej. Zdarza się też, że funkcjonariusze służby więziennej podają więźniom takie środki - wymieniał Orzechowski.
Zabił się sam, czy ktoś mu pomógł
- Wszystko wskazuje na to, że to było jednak samobójstwo. Dowodzą tego m.in. wyniki sekcji zwłok, a także testament Wojciecha F. - mówił w TVN24 Orzechowski. Co skłoniło gangstera do targnięcia się na własne życie? - Być może, po zapoznaniu się Wojciecha F. z aktami sprawy zorientował się, że dowody przeciwko niemu są bardzo mocne - stwierdził rzecznik Prokuratury. Dodał, że przy śmierciach samobójczych nie zawsze udaje się ustalić wszystkie przyczyny śmierci. - Ktoś, kto ma zamiar żyć, nie zostawia testamentu - podsumował.
Ćwiąkalski: przyjrzę się sprawie
Sprawą zainteresował się za to szef resortu sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski, który według "Superwizjera" ma spotkać się z bliskimi Krzysztofa Olewnika w ciągu kilku najbliższych dni. Ćwiąkalski chce objąć nadzorem Prokuratury Krajowej śledztwo prowadzone przez olsztyńską Prokuraturę Okręgową - dotyczące niedopełnienia obowiązków przez policjantów i innych funkcjonariuszy.
Szczegóły dziennikarskiego śledztwa w poniedziałkowym Superwizjerze o godz. 23.30. A już w niedzielnym "Magazynie 24 godziny" o kulisach sprawy będzie mówił były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
W piątek wieczorem w płockim areszcie powiesił się inny oskarżony w procesie o porwanie Sławomir Kościuk, skazany tydzień temu na dożywocie.
Kościuk odgrywał jedną z kluczowych ról w zabójstwie. To on przetrzymywał i znęcał się razem z Wojciechem F. Jako pierwszy złamał się i oskarżył swoich wspólników o zabójstwo.
27-letni syn biznesmena został uprowadzony siedem lat temu. Choć rodzina porwanego przekazała porywaczom 300 tysięcy euro okupu, mężczyzna został zamordowany.
W czerwcu 2007 roku rodzina Krzysztofa Olewnika założyła fundację, która ma pomagać rodzinom osób porwanych.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, fot: PAP