„Nowy dwutygodnik dla branży marketingowej” – taki news wysłany z prywatnego mejla do redakcji internetowych zaowocował kilkunastoma publikacjami w polskich mediach branżowych. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że treść notatki okazała się… kompletnie wyssana z palca.
Sprawę kompromitującej notatki opisuje w swoim serwisie internetowym Vagla.pl prawnik Piotr Waglowski. - Wysłanie sfabrykowanej informacji prasowej oraz jej bezmyślne wykorzystanie przez redakcje internetowe zajmujące się branżą, której notatka dotyczyła, obnażyło bezwzględnie mechanizm obiegu papki informacyjnej w mediach – twierdzi prawnik.
Pismo, którego nie będzie
Prowokacja, której twórca do tej pory pozostaje nieznany, została dokładnie przygotowana. Autor fałszywej notatki za cel obrał internetowe media branżowe zajmujące się tematyką marketingu i reklamy. Do kilkunastu redakcji wysłał profesjonalnie brzmiącą informację, która zapowiadała rzekome wydanie przez Medical Tribune Polska (wydawcy m.in. „Marketing&More”) nowego pisma branżowego. Sfabrykowana informacja trafiła do dziennikarzy z prywatnego mejla. Kilka godzin później można było ją znaleźć w niezmienionej formie już na kilku najważniejszych serwisach branży marketingowej.
Notatka nadal w sieci
- Ta informacja prasowa to jeden wielki żart. Wydawnictwo Medical Tribune nie ma w planach wydawania magazynu, o którym traktuje informacja - powiedział Rafał Werczyński, menedżer ds. PR wydawnictwa, Maciejowi Budzichowi, który jako pierwszy opisał prowokację na swoim internetowym blogu. Wydawnictwo tuż po ukazaniu się materiałów prasowych zawiadomiło redakcje o sfałszowaniu informacji i zdementowało opublikowane przez nie teksty. Choć prowokacja wybuchła dwa dni temu, nie wszystkie media usunęły doniesienia ze swoich stron. Sprawdziliśmy – tekst oparty na fałszywej notatce jest jeszcze dostępny na co najmniej kilku serwisach.
Bolesny brak rzetelności dziennikarskiej
Przedstawiciele branży zastanawiają się, czemu miało służyć ta prowokacja. Piotr Waglowski ma na to własną odpowiedź. Według niego akcja pokazała boleśnie brak rzetelności dziennikarskiej.
Prawnik zwraca też uwagę na inne niebezpieczeństwa związane z prowokacją. Taki mechanizm może stwarzać niebezpieczne możliwości osobom naruszającym dobra osobiste czy stosującym nieuczciwe praktyki rynkowe, takie rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji o przedsiębiorstwie. - Rzetelność dziennikarska może okazać się dla redakcji wielkim wsparciem w trudnych czasach – podsumowuje Waglowski.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl