Dawni działacze "Solidarności" Władysław Frasynik i Andrzej Czuma zgodnie twierdzili, że bez Wojciecha Jaruzelskiego nie byłoby okrągłego stołu, ale obaj uważają, że generał złamał prawo wprowadzając stan wojenny. Frasyniuk nie zgadza się jednak z zarzutem, że Jaruzelski kierował związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym.
- Generał Wojciech Jaruzelski ma prawo do obrony, jak każdy oskarżony. Ale złamał ówczesne prawo PRL i konwencje międzynarodowe podpisane przez rządy polskie – mówił Władysław Fransyniuk jeden z byłych liderów "Solidarności". Niemniej opozycjonista nie zgadza się z zarzutem stawianym Jaruzelskiemu przez prokuraturę, że jako szef WRON kierował związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym (ZOBACZ). - Tak samo przed sądem można by postawić Churchilla albo Roosevelta, którzy byli architektami ładu powojennego (z Jałty -red.). Generał powinien powiedzieć dlaczego stan wojenny był koniecznością i dlaczego zapobiegł większemu złu. Na ile musiał to zrobić pod wpływem wielkiego mocarstwa jakim był wtedy Związek Radziecki - mówił Frasyniuk
"Solidarność nie panowała nad wszystkim"
Podczas rozprawy generał Jaruzelski stwierdził, że w „Solidarności” działało wielu wspaniałych ludzi, których podziwia, ale nie była ona "dziesięciomilionowym hufcem aniołów". W podobnym tonie wypowiedział się Stanisław Ciosek, w czasie stanu wojennego minister ds. związków zawodowych. - Wtedy utraciłem wiarę w pana kolegów, że zapanujecie nad sytuacją - zwrócił się do Frasyniuka i Czumy. I dodał: - Płonęło ognisko i nie wierzyłem, że możecie je zgasić. Nie sądziłem, że możecie nad tym zapanować.
Źródło: TVN24, PAP