Brendan Fay, którego zdjęcie ze ślubu wykorzystał w orędziu Lech Kaczyński, przekazał konsulowi generalnemu RP w Nowym Jorku list z prośbą o spotkanie z prezydentem Polski. Jego prawnik zapowiedział natomiast, że Brendan nie ma zamiaru na razie składać pozwu przeciwko prezydentowi.
"Uważamy, że spotkanie przyczyniłoby się do lepszego wzajemnego zrozumienia. Sądzimy, że w toku dialogu może Pan lepiej zrozumieć, że pary gejowskie i lesbijskie to są rodziny. Należymy do rodziny człowieczej i do rodziny narodów i zasługujemy na równy szacunek i ludzką godność" - pisze Fay w liście. Liczy, że w spotkaniu będą mogli uczestniczyć przewodniczący środowisk gejowskich i lesbijskich z Polski. Fay wraz ze swoim małżonkiem Thomasem Moultonem chce - jak pisze - porozmawiać o problemie dyskryminacji ze względu na orientację seksualną, jaka ma miejsce nie tylko w Polsce, ale i na świecie.
"Lekceważenie godności gejów i lesbijek"
Fay wyraził także zmartwienie z powodu wykorzystanie zdjęć z jego ślubu do orędzia prezydenta Kaczyńskiego o Traktacie Lizbońskim. "Pana decyzja wykorzystania naszych zdjęć ze ślubu w sposób sugerujący, że stwarzamy zagrożenie dla moralnego ładu społeczeństwa obywatelskiego, jest odbiciem podstawowego niezrozumienia problemu i lekceważenia godności gejów i lesbijek. Jesteśmy rozczarowani i zmartwieni, że obrazy z tak radosnego i świętego dnia zostały użyte do szerzenia nietolerancji" - pisze autor listu.
Pozew to ostateczność
Prawnik Norman Siegel reprezentujący Faya, który wziął udział w spotkaniu z konsulem zasugerował, że na razie jego klient nie ma zamiaru składać pozwu przeciwko prezydentowi RP. Traktuje go jako ostateczność. - Obecnie ja i inni prawnicy badają, jakie prawne opcje mają Brendon i Tom, ale jasno daliśmy do zrozumienia, że pozew jest krokiem konfrontacyjnym i staramy się rozwiązać spór w sposób przyjazny - dodał.
Konstruktywne spotkanie
Fay i jego partner Moulton przekazali list konsulowi polskiemu, Krzysztofowi Kasprzykowi, we wtorek wieczorem czasu USA. Na spotkaniu pojawił się także działacz polskiego ruchu gejowskiego w USA Daniel Domagała oraz przedstawiciel Human Rights Watch, Scott Long. Jak ocenił później Fay, było to otwarte i serdeczne spotkanie. Podziękował także Polakom, który za pomocą listów e-mailowych wsparli go i wyrazili z nim solidarność.
Kopię listu dostał premier Donald Tusk.
Irlandczyk Brendan Fay jest znanym aktywistą gejowskim. Rozgłos przyniosła mu głównie walka o zezwolenie homoseksualistom na udział w irlandzkiej Paradzie św. Partyka. mgo//tr
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24