Całkowitego zakazu aborcji domagali się uczestnicy Marszu dla Życia i Rodziny, który przeszedł ulicami Warszawy. - Europa jest demograficznym Titanikiem, Polska jako zdrowy bastion rodziny powinna jej bronić - argumentowali.
- Zebrali się tu ludzie dumni z tego, że ich priorytetem i spełnieniem jest rodzina - mówiła rzeczniczka pochodu Zofia Kabas. Uczestnicy marszu domagali się przede wszystkimwprowadzenia całkowitego zakazu aborcji. W Polsce jest ona legalna tylko w trzech przypadkach: zagrożenia życia i zdrowia matki, nieodwracalnego uszkodzenia płodu i gdy ciąża pochodzi z gwałtu lub kazirodztwa.
Zdaniem maszerujących ustawa antyaborcyjna - uznana za jedną z najbardziej restrykcyjnych w Europie - jest zbyt łagodna. Apelują o "zaprzestanie skrajnej formy dyskryminacji, jaką jest dopuszczana przez polskie prawo aborcja osób z powodu ich niepełnosprawności, czy okoliczności poczęcia". Chcą też moratorium na wykonywanie aborcji na świecie.
Demograficzny Titanik po rewolucji seksualnej
- Marsz jest naszą publiczną odpowiedzią na rezolucję Rady Europy w sprawie aborcji (wzywającą państwa członkowskie RE do zalegalizowania aborcji - red.) - stwierdził prezes Fundacji Pro Łukasz Wróbel. Jak dodał, uczestnicy marszu sprzeciwiają się legalizacji związków homoseksualnych, domagają się też tego, by rodziny nie były dyskryminowane z powodu liczby dzieci i żeby państwo "nie ingerowało zbytnio" w system władzy rodzicielskiej.
- Europa jest demograficznym Titanikiem, przeżywa kryzys demograficzny, który rozpoczął się rewolucją seksualną w latach 60. i 70., gdy zaczęto podkopywać fundamentalne wartości, na których zbudowana jest cywilizacja europejska, promując aborcję i rozwiązłość seksualną - mówił prezes Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej Sławomir Olejniczak.
W marszu wziął także udział b.marszałek Sejmu, lider Prawicy Rzeczypospolitej Marek Jurek. - Takie marsze powinny odbywać się w każdym mieście. Pokazują, jak ważne dla nas są rodzinne wartości -powiedział. Podkreślił, że polskim rodzinom potrzebne są "uznanie i solidarność materialna", wyrażająca się np. przedłużeniem urlopów macierzyńskich.
"A gdzie tablice 'Stop przemocy w rodzinie'?"
Zanim marsz wyruszył z Nowego Światu doszło do wymiany zdań pomiędzy jego uczestnikami a przechodniami. Według wielu z nich nich ważniejszą sprawą niż aborcja jest problem krzywdzenia dzieci. - Gdzie są tablice z napisami "Stop przemocy w rodzinie"? Dlaczego o tym nie mówi się w kościołach? - pytali. Uczestników marszu przekonywali, że szacunek dla życia oznacza także ochronę dzieci przed przemocą.
W marszu, będącym inicjatywą Fundacji Pro oraz Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej, wzięły udział rodziny z dziećmi, duchowni oraz goście z zagranicy, m.in. z organizacji antyaborcyjnych z USA, Chile, Brazylii, Niemiec i Francji. Maszerującym towarzyszyły orkiestra dęta, dudziarze i bębniarze. Według policji w marszu wzięło udział niespełna tysiąc osób. Organizatorzy szacują liczbę uczestników na ok. 4 tys.
"Mama, tata, chcę mieć brata"
Uczestnicy manifestacji nieśli transparenty z napisami: "Stop aborcji", "Mama, tata, chcę mieć brata", "Wybieram życie", "Mamo, tato, jesteśmy z wami, nie będziecie nigdy sami", "Lekarze, brońcie życia". Maszerując, skandowali "Hej, hej, rodzina jest OK!" oraz "Chłopak, dziewczyna, normalna rodzina".
Manifestujący przeszli z Nowego Światu na Podzamcze, gdzie odbył się Piknik Rodzinny przy muzyce zespołów Siostry Jeremiasza, Regau i Full Power Spirit. Marsz jest inicjatywą Fundacji Pro oraz Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24