Pod gruszą i pod palmami, na górskich szlakach i plackiem na plaży - 4 lipca setki tysięcy Polaków będzie już na urlopie. Czy i jak będą mogli oddać głos?
- Bez polityki nie da rady żyć, bo od polityków wszystko zależy - wzdycha Jerzy Szlajfer, który do Doliny Kościeliskiej przyjechał z Łodzi. Jego śladem - według badań Głównego Urzędu Statystycznego - wkrótce może wyruszyć około 8 milionów Polaków. W Polskę i nie tylko. Polska Izba Turystyki szacuje, że 4 lipca kilkaset tysięcy obywateli będzie poza granicami kraju.
Obywatele, którzy w granicach kraju pozostaną, też będą się przemieszczać. – Poza domem będzie ogromna ilość emerytów i rencistów. Poza domem, bo oni jeżdżą w końcu czerwca i na początku lipca, potem dopiero w drugiej połowie sierpnia – mówi Władysław Łagodziński z GUS.
Głosujemy i w Zakopanem
W pierwszych dniach lipca emeryt rzeczywiście jest w podróży, ale już powrotnej, bo woli odpoczywać poza sezonem. Wtedy jest taniej. A prawdziwy sezon zaczyna się, gdy szkoły kończą zajęcia. Modelowy turysta przełomu czerwca i lipca to student. Na wybory nieprzesadnie chętny. - Ja nie głosowałam. Wychodzę z założenia, że nie narzekam, to nie muszę głosować – mówi Natalia z Warszawy.
Kolejna grupa to młodzi rodzice z dziećmi. Wybrani losowo w Zakopanem i Sopocie o wyborach mówili z zapałem, a kart do głosowania nie zapomnieli. – Na pewno zagłosujemy, to obowiązek – zapewnia Anna z Poznania. - Wakacje to jest tydzień, a wybiera się prezydenta na 5 lat – dodaje Michał z Warszawy.
Najważniejsza organizacja
Od wyjazdu powstrzymać może natura - powódź lub, w rolnictwie i sadownictwie, dodatkowa możliwość zarobku. Wiosna przyszła spóźniona, lato też się nie spieszyło, dlatego wraz z lipcem rozpocznie się część zbiorów. Jednak najważniejsza jest organizacja, możliwość glosowania i na plaży, i w przerwie obiadowej, i w drodze na górski szczyt.
Źródło zdjęcia głównego: TVN24